Dwaj z głodujących pracowników Huty Baildon w Katowicach trafili wczoraj do szpitala. Mężczyźni 16 dni przyjmowali tylko płyny. Po południu lekarka zadecydowała, że hutnicy natychmiast powinni przerwać protest. Ich 12 kolegów kontynuuje głodówkę.

Pracownicy zakładu sprzeciwiają się masowym zwolnieniom bez osłon socjalnych. Wczoraj kilkuset związkowców przeszło w marszu protestacyjnym ulicami Katowic. Głodujący hutnicy zapowiadają, że będą strajkować aż do skutku. Na razie nie udało im się nic wywalczyć. Dlatego po raz kolejny wyszli na ulice. Nie wiadomo jak długo jeszcze hutnicy będą musieli głodować. Syndyk nie chce zgodzić się na sfinansowanie odpraw z hutniczego pakietu socjalnego, bo długi huty przewyższają wartość jej majątku. Protestujący przyznają, że są zdesperowani: "Wytrwałość się kiedyś skończy, ale człowiek podtrzymuje się na duchu; myśli, że dojdzie do jakiegoś porozumienia” – mówią głodujący hutnicy. Dzisiaj hutnicy po raz kolejny wyszli na ulice Katowic. Około 1000 osób dotarło przed siedzibę Banku Śląskiego. Tam, hutnicy wręczyli prezesowi banku petycję. Ich zdaniem to banki, upominając się o swoje wierzytelności doprowadziły Hutę Baildon do upadłości.

foto Archiwum RMF

02:40