Nie, nie chodzi tym razem o doświadczenia kierowców i kolejne przypomnienie zalet zimowych opon. Chodzi o mechanizm, który odpowiada za kłopoty z zatrzymaniem się, a mieści się... w naszym mózgu. Neurolodzy z Johns Hopkins University i innych uczelni z USA piszą na łamach grudniowego numeru czasopisma "Neuron" o zaskakująco skomplikowanych procesach, które muszą zajść w naszej głowie, byśmy mogli odwołać instrukcje ruchu wydane już wcześniej naszym mięśniom. Niestety, trudno to zrobić w mgnieniu oka. Co ważne, odkrycie tych procesów może nam pomóc nie tylko rzadziej się przewracać, szczególnie zimą, ale i opanować impulsywne zachowania.

Nie, nie chodzi tym razem o doświadczenia kierowców i kolejne przypomnienie zalet zimowych opon. Chodzi o mechanizm, który odpowiada za kłopoty z zatrzymaniem się, a mieści się... w naszym mózgu. Neurolodzy z Johns Hopkins University i innych uczelni z USA piszą na łamach grudniowego numeru czasopisma "Neuron" o zaskakująco skomplikowanych procesach, które muszą zajść w naszej głowie, byśmy mogli odwołać instrukcje ruchu wydane już wcześniej naszym mięśniom. Niestety, trudno to zrobić w mgnieniu oka. Co ważne, odkrycie tych procesów może nam pomóc nie tylko rzadziej się przewracać, szczególnie zimą, ale i opanować impulsywne zachowania.
Badacze podają przykład sytuacji na drodze, kiedy kierowca, zbliżając się do skrzyżowania na zielonym świetle, widzi zapalające się żółte i postanawia dodać gazu, po czym kątem oka dostrzega radiowóz /Malwina Zaborowska /Archiwum RMF FM

Autorzy pracy zastanawiali się nad tym, co dzieje się w mózgu idącego człowieka, który właśnie zdaje sobie sprawę z tego, że przed nim pojawiła się pokryta lodem kałuża. Próbowali odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak trudno powstrzymać się przed postawieniem tego kolejnego kroku. Okazało się, że jeśli zmieniamy zdanie - nawet krótką chwilę po tym, jak już wydaliśmy mięśniom instrukcję ruchu - nakaz "stop" wymaga współdziałania kilku rejonów mózgu i nie sposób zrealizować go natychmiast.

Do tej pory neurolodzy byli przekonani, że zmiana zdania wymaga aktywności tylko jednego rejonu mózgu. Badania zespołu pod kierunkiem profesor Susan Courtney pokazały jednak, że konieczna jest aktywność aż trzech rejonów: dwóch z obszaru kory przedczołowej i jednego z obszaru kory przedruchowej. Dodatkowo, kolejny rejon zajmuje się analizą tego, co właściwie powinniśmy zrobić, gdyby jednak nie udało nam się zatrzymać. Wszystko to wymaga czasu.

Autorzy pracy prowadzili eksperymenty, których uczestnicy - monitorowani bezinwazyjnie z pomocą aparatury funkcjonalnego rezonansu magnetycznego - mieli śledzić wzrokiem pojawiający się na ekranie obiekt. Ułamek sekundy po pojawieniu się tego obiektu na ekranie pojawiała się niebieska lub żółta figura, nakazująca wstrzymać (niebieska) lub kontynuować (żółta) ruch oczu. Badania prowadzono zmieniając odstęp czasu, po którym sygnał "stop" się pojawiał. Dodatkowo jeszcze prowadzono eksperyment z udziałem małpy, u której aktywność mózgu była monitorowana z pomocą wszczepionych elektrod.

Okazało się, że zdolność wstrzymania ruchu zależy od czasu, jaki upłynął między bodźcem, który zainicjował ruch, a tym, który miał go wstrzymać.

Badacze porównują to do sytuacji na drodze, kiedy kierowca, zbliżając się do skrzyżowania na zielonym świetle, widzi zapalające się żółte i postanawia... się nie zatrzymać. Kiedy jednak decyduje się już dodać gazu, kątem oka dostrzega radiowóz. Co wtedy? Która instrukcja zwycięży? Czy kierowca naciśnie jednak na hamulec?

Jak mówi pierwsza autorka pracy Kitty Z. Xu, wszystko zależy od tego, jak szybko kierowca dostrzeże policjantów: chodzi dosłownie o milisekundy. Jeśli prowadzący auto postanowi zmienić pierwotną decyzję - tę o kontynuowaniu jazdy - przed upływem 100 milisekund, prawdopodobnie uda się mu w porę zatrzymać. Jeśli jednak od chwili podjęcia decyzji o przyspieszeniu minie 200 milisekund, "rozkaz" będzie już w drodze do mięśni i cofnąć się go nie da. To najlepszy argument za tym, by jednak na żółtym zawsze się zatrzymywać.

Sytuacja dodatkowo się komplikuje, gdy wspomniane rejony mózgu nie komunikują się poprawnie lub komunikują się nie dość szybko.

Wiemy, że osoby, u których te rejony mózgu są uszkodzone, mają kłopoty ze zmianą planów lub wstrzymaniem podjętych działań - mówi profesor Courtney. Z wiekiem praca naszego mózgu zwalnia, co sprawia, że takie decyzje w ułamku sekundy coraz trudniej podejmować. To może przyczyniać się na przykład do częstszych u starszych ludzi upadków - zauważa.

Zdaniem profesor Courtney, w przypadku osób uzależnionych podobne procesy mogą mieć wpływ na to, jak trudno im uniknąć impulsywnych zachowań.

Jeśli osoba uzależniona od alkoholu postanowi się napić i nie zmieni zdania dostatecznie szybko, nie da rady się powstrzymać - wyjaśnia badaczka.

Autorzy pracy liczą na to, że lepsze zrozumienie tych mechanizmów może pomóc jednym nie upadać, innym nie upijać się.


(e)