Od kilku miesięcy amerykańscy naukowcy starają się rozwikłać zagadkę czarnej wody, która pojawiła się na początku tego roku u wybrzeży Florydy. Próbki wody rozesłano do laboratorium w całym kraju, ale do tej pory nie znaleziono odpowiedzi na pytanie, dlaczego zmieniła ona kolor.

Jeden z naukowców sądzi, że fenomen wywołany został przez bakterie lub glony. Twierdzi, że znalazł w Zatoce Meksykańskiej organizmy żyjące do tej pory wyłącznie w wodach słodkich. Eksperci od spraw rolnictwa podsuwają kolejny wątek. Pod koniec ubiegłego roku na Florydzie doszło do powodzi spowodowanych przez ulewne deszcze. Wypłukały one nawozy azotowe używane na plantacjach trzciny cukrowej. Skażona woda dotarła do Zatoki, dostarczając pożywki dla drobnoustrojów. Problem w tym, że te organizmy wcale nie są już takie drobne. Rybacy mówią o wielkich żywych, galaretowatych kulach, prawdopodobnie koloniach glonów. Zwierzęta morskie trzymają się z dala od tych wód. Możliwe, że właśnie dlatego nie stwierdzono masowego śnięcia ryb.

17:30