Brytyjczyk Michael Holmes miał w Nowej Zelandii nagrać skok grupy skoczków z wysokości 4 kilometrów. Włączył kamerę i skoczył…

Na wysokości kilometra nie otworzył mu się ani spadochron główny, ani zapasowy. Mężczyzna spadł na ziemię jak kamień. Gdy na miejsce upadku Holmesa przybyli ratownicy, okazało się, że skoczek ma tylko złamaną nogę i przebite płuco. Przeżył prawdopodobnie dlatego, że spadł na polanę porośniętą gęstymi krzakami borówek.