W Polskiej Akademii Nauk od lat narasta spór na temat przyszłości tej szacownej instytucji. Prof. Jerzy Duszyński, prezes PAN, wybrany ostatnio na drugą kadencję, dąży do połączenia autonomicznych do tej pory instytutów badawczych w jedną, centralnie nadzorowaną strukturę. Jego zdaniem to pozwoli połączyć rozproszony do tej pory potencjał naukowy i sprawi, że taka instytucja zacznie być widoczna na naukowej mapie Europy. Część dyrektorów instytutów, także tych, które najlepiej sobie naukowo i finansowo radzą, nie chce o tym słyszeć. Ich zdaniem, narzucenie zewnętrznego nadzoru tylko skomplikuje ich działalność, nie przynosząc żadnych konkretnych korzyści. Niektóre instytuty nieoficjalnie przyznają, że w takim razie rozważają stowarzyszenie z silnymi uczelniami, poza Akademią. Nowa ustawa o nauce daje takie możliwości. W RMF FM oddajemy głos obu stronom sporu.

Należący do grupy "sceptycznych" dyrektorów prof. Jacek Koronacki, dyrektor Instytutu Postępów Informatyki PAN przekonuje, że nie chodzi o autonomię dla samej autonomii, ale fakt, że w przypadku wielu instytutów PAN, obowiązujący od 20 lat model przyniósł bardzo dobre wyniki. Ci, którzy lepiej sobie na tym rynku naukowym radzą, poczuli się zaniepokojeni, że nad nimi ma się pojawić jakaś czapka. Ta czapka jest im po prostu niepotrzebna - mówi RMF FM prof. Koronacki. Rzeczywiście ci, którzy tę czapkę chcieli zorganizować, przekonywali nas, że to nie będzie żadna czapka, że w niczym nam życia nie utrudni. Wtedy jednak powstaje pytanie, po co ta czapka. Przecież ta czapka by kosztowała...

Pewną słabością Polskiej Akademii Nauk było to, że bardzo ważny jej element, czyli instytuty PAN, w pewien sposób nie tworzą całości. Każdy instytut prowadzi własną politykę, ma własne oddzielne dokonania. Ale w momencie, w którym spojrzymy nawet na najlepsze instytuty, to te dokonania giną, bo to są małe jednostki. One nie są w dokonaniach nauki polskiej widoczne - odpowiada prezes PAN, prof. Duszyński - Natomiast w momencie, w którym te instytuty połączymy w całość, to te dokonania okażą się wybitne. I okaże się, że to jest najwybitniejsza polska organizacja naukowa.

Obie strony nie chcą mówić wprost o konflikcie. Nie o konflikt między panem prezesem, a tą grupą tu chodzi, raczej chodzi o zderzenie się dwóch wizji. Chodzi o zbyt długie obstawanie każdej z tych stron przy nieprzejednanym spoglądaniu na to, jak przyszły kształt instytutów Polskiej Akademii Nauk powinien wyglądać - mówi prof. Koronacki. 

To nie jest konflikt... To jest dyskusja, są różnice zdań, to jest naturalne. Dotykamy bardzo ważnej instytucji, bardzo ważnych interesów instytutów, korporacji, komitetów, czegoś co budzi emocje. Natomiast dyskusja powinna być jednak prowadzona w ten sposób, że obie strony - tutaj chcę to podkreślić - są otwarte i słuchają siebie. Rzeczywiście w tej naszej wymianie poglądów doszło do sytuacji, w której tego nie było - niemal wtóruje mu prof. Duszyński. 

Obaj panowie właściwie przyznają, że obie strony ponoszą tu część winy. Czy to oznacza, że porozumienie jest blisko? Niekoniecznie. Sprawa ma bowiem głębszy wymiar. I emocje z nią związane mają już charakter osobisty. 

Profesor Koronacki na swej stronie internetowej opublikował tekst, rodzaj listu, w którym przekonuje, że elementem konfliktu jest zmiana interpretacji przepisów ustawy kominowej. W związku z nią niektórym dyrektorom zarzucono, że ich dochody były wyższe, niż pozwalało prawo. NIK uznał, że popełnili nadużycia, oni się z tą opinią nie zgodzili, ale część pieniądze oddała.

Mam wielką nadzieję, że ta sprawa jest już za nami. To było wielkie, wielkie nieporozumienie i ogromna krzywda, wyrządzona pewnej grupie dyrektorów - mówi prof. Koronacki. Nie mam pretensji do Najwyższej Izby Kontroli, bo NIK tego nie wie, nie wczytał się w ustawę o Polskiej Akademii Nauk. Poważni prawnicy widzą, że charakter naszej pracy jest dwoisty, dzieli się na pracę naukową i zarządczą. Tylko w zarządczej części podlegamy ustawie kominowej. Niestety pan prezes uznał, że my w całości jej podlegamy i zamiast w naszym interesie wytłumaczyć NIK-owi, że rzeczy mają się inaczej, zgodził się z tym.

Prezes odpowiada, że nie miał innego wyjścia. Najwyższa Izba Kontroli jest Najwyższą Izbą Kontroli i ja nie mogę się w ogóle mieszać w procesy kontroli, które ta Izba przeprowadza. NIK przyjął dokładnie taką samą wykładnię tej sprawy, jak kancelaria premiera, jak Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, jak niezależni audytorzy, co do których też nie wypowiadałem się, jak mają to interpretować, jak mają na to patrzeć - mówi prof. Duszyński. Przyznaje jednak, że faktycznie instytuty PAN powinny być spod ustawy kominowej wyłączone: W momencie, w którym to wyczyścimy, w którym nie będzie już najmniejszych wątpliwości, jak ta sprawa jest realizowana w instytutach, wtedy my na pewno podejmiemy ten temat i będziemy postulowali wyłączenie instytutów PAN spod ustawy kominowej.

Co dalej? Prócz spraw autonomii instytutów i ustawy kominowej Akademia ma do rozwiązania wiele innych problemów, w tym - zapewne istotniejsze dla wielu pracowników - kwestie żenująco niskich chwilami uposażeń. Pod tym względem pracownicy PAN czują się poszkodowani nawet wobec pracowników wyższych uczelni, objętych Ustawą 2.0. 

Surowo rzecz ujmując - mówi prof. Koronacki - uważam, że poprzednia kadencja [obecnego prezesa - przyp. red.] nie była udana, to ona doprowadziła do pewnego paraliżu, do skupienia się na tym, co jest zupełnie nieistotne. Odpowiedzialność spada na kierownictwo, które bardziej zajęło się ustawą kominową niż wspólną, rzeczywiście szybką pracą nad mądrą, przemyślaną restrukturalizacją naszych instytutów, ku większemu dobru. Jestem pewien, że pan prezes - bez względu na to, czy się ze mną zgadza, czy nie, jak ocenia tę swoją poprzednią kadencję - doskonale już wie, jaka powinna być przyszła kadencja. Tu jestem jak najlepszej myśli. 

Prof. Duszyński przewiduje, że w obecnej kadencji Sejmu nowej ustawy o Polskiej Akademii Nauk nie będzie. Zapowiada, że w lecie powinien się pojawić wypracowany w ramach samego środowiska PAN projekt. Musimy przygotować projekt, który będzie nowoczesny, będzie uwzględniał zmiany, które już teraz dokonują się w wyższych uczelniach, który będzie nas przez kilka lat rozwijał. I taki projekt przygotujemy - deklaruje.