Wielki Zderzacz Hadronów (LHC), instrument, który umożliwił w tym roku odkrycie prawdopodobnej cząstki Higgsa, zostanie w przyszłym roku wyłączony. Niespełna dwa lata potrwa jego modernizacja, która pozwoli dwukrotnie podnieść energię zderzeń przyspieszanych w nim cząstek. W rozmowie z Grzegorzem Jasińskim rzecznik CERN James Gillies zapowiada, że w tym czasie będzie można zwiedzać podziemny tunel LHC i zobaczyć skalę całego eksperymentu.

W tym tygodniu w Krakowie zebrało się około 500 naukowców z Europy, Japonii i USA, by dyskutować o przyszłości programów badań cząstek elementarnych. Podstawowym narzędziem, które jeszcze przez co najmniej 20 lat bedzie temu służyć, jest LHC, znajdujący się w laboratorium CERN (Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych). Sposobem rozszerzenia jego możliwości jest właśnie doprowadzenie energii zderzeń do pierwotnie planowanego poziomu.

Po awarii, do której doszło krótko po uruchomieniu LHC w 2008 roku, podjęto decyzję o przeprowadzeniu pierwszej serii pomiarów przy energii dwukrotnie mniejszej. Ten etap badań dobiegnie końca w pierwszym kwartale przyszłego roku.

Na styczeń i luty zaplanowano jeszcze serię eksperymentów ze zderzeniami protonów z jonami ołowiu. Do pierwszych tego typu zderzeń doszło dziś rano. CERN opublikował właśnie pierwsze obrazy ich produktów, zarejestrowanych w detektorze ALICE.

Rozmowa Grzegorza Jasińskiego z rzecznikiem CERN, Jamesem Gilliesem

Grzegorz Jasiński: Czy trzeba mieć najdroższy na świecie instrument naukowy, by zainteresować nim opinię publiczną?

James Gilles: Nie sądzę. Ludzie w naturalny sposób interesują się badaniami naukowymi, którymi się zajmujemy. Przeprowadziliśmy zresztą w tej sprawie badania marketingowe. Pytaliśmy czy wiedzą, co jest we wnętrzu atomu, czy wiedzą co to jest kwark. I odpowiedź brzmiała: "nie". Ale kiedy pytanie brzmiało, czy to ważne starać się zrozumieć, z czego składa się materia i jak się zachowuje, odpowiadali: "Oczywiście, że tak". Myślę, że to dowód naturalnego zainteresowania tym tematem. Oczywiście na pierwszy rzut oka postrzega się te zagadnienia jako trudne, ale to nie do końca prawda. Idea jest przecież prosta. My wszyscy z czegoś się składamy. Jeśli będziemy coraz dokładniej patrzeć, dostrzeżemy coraz drobniejsze elementy tego, co nas buduje. Te podstawowe składniki jakoś tam się zachowują i tworzą bardziej skomplikowane struktury, jak Pan, ja, planety czy gwiazdy. Podstawowa idea nie jest więc tak trudna. Ludzie są tym coraz bardziej zainteresowani. Oczywiście wielki, wspaniały instrument, jakim jest Wielki Zderzacz Hadronów, bardzo pomaga. Ludzie interesują się nim, bo jest tak duży i tak drogi. Nie przeszkadza też z pewnością fakt, że Hollywood opowiada o tym kręcąc filmy, w których ktoś chce na przykład wysadzić Rzym w powietrze. Ale najbardziej pomaga nam zwykła ciekawość.

Czy teraz po głośnym odkryciu cząstki Higgsa, a raczej cząstki, która może być cząstką Higgsa, to zainteresowanie zmaleje czy jeszcze wzrośnie? Jaki macie pomysł by utrzymać je na tak wysokim poziomie?

To dobre pytanie. Przed laty w CERN-ie zapadła świadoma decyzja, by prowadzić badania naukowe dosłownie na oczach opinii publicznej. W 2008 roku zaprosiliśmy cały świat, by oglądał, jak włączamy Wielki Zderzacz Hadronów. Szybko go popsuliśmy, potem naprawiliśmy, włączyliśmy znowu. Zapraszaliśmy media, wszystko to można było oglądać w transmisjach internetowych. Ruszyliśmy, nie zniszczyliśmy świata, zderzacz się popsuł, naprawiliśmy go, teraz pracuje znakomicie, przynosi zadziwiające odkrycia. Oczywiście, cały czas musimy intensywnie pracować, by to zainteresowanie nie spadło, by opowiadać ludziom ciekawe historie. Trzeba pamiętać, co w 2008 roku o zderzaczu mówiono. Oskarżano nas, że stworzymy czarne dziury, zniszczymy świat i tak dalej. Prasa się tym interesowała, postanowiliśmy więc zaprosić ją bliżej. Gdyby dziennikarze zostali za drzwiami pisaliby, że robimy coś w tajemnicy. A tak zainteresowali się tym, co widzą, docenili to, że widzą na żywo coś, co nie zostało wcześniej wyćwiczone. Zrozumieli, że to trudne i skomplikowane, zobaczyli jak trudne. Kiedy zderzacz się popsuł widzieli, że to też element całej procedury, że badania naukowe to skomplikowany proces. W nauce nie chodzi tylko o wyniki badań, ważny jest też sposób, w jaki się do nich dochodzi. Zrozumienie tego było bardzo ważne.

Jaki ma pan pomysł na utrzymanie zainteresowania w czasie, gdy w związku z modernizacją zderzacz będzie wyłączony...

Wbrew pozorom wiele będzie się działo. Cały czas zbierane są dane, przyjdzie czas na ich opracowanie i publikację. Równocześnie wyłączenie zderzacza da nam wspaniałą okazję, by znów go opinii publicznej pokazać. Mam nadzieję, że uda się zorganizować wycieczki, które tam pod ziemią pokażą ludziom, jak wielka jest skala tych eksperymentów.