Ważą się losy byłego dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego Wojciecha Gąsienicy-Byrcyna. Mimo zapowiedzi nowego ministra ochrony środowiska Stanisława Żelichowskiego, Byrcyn nie wróci do kierowania Parkiem. Zapał ministra - jak się wydaje - ostudziły wrzawa i protesty ze strony samorządowców z Podhala, którzy na wieść o powrocie Byrcyna grozili, że nie będą z nim współpracować.

Minister szuka teraz sposobu, jak wybrnąć z tej sytuacji. Wczoraj zaprosił Byrcyna do Warszawy i złożył mu kilka propozycji. "Podczas spotkania Byrcyn powiedział, że jest zmęczony atmosferą wokół jego ponownego powołania na dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego i nie chce już tej funkcji" - powiedział rzecznik Ministerstwa Środowiska, Przemysław Szustakiewicz. Według niego, także Byrcyn przedstawił kilka propozycji, co do swojej przyszłości. Szczegółów, zarówno propozycji ministra jak i byłego szefa TPN-u, nie ujawnił ani Stanisław Żelichowski, ani sam Byrcyn: "Nie chcę komentować, ale cieszę się, że pan minister o mnie myśli." - powiedział. Brycyn – w rozmowie z RMF – przyznaje, że jest zrezygnowany, ale ma nadzieję, że wszystko dobrze się skończy: "Niekoniecznie trzeba być szefem Parku, żeby coś dobrego robić dla przyrody tatrzańskiej, dla kultury podhalańskiej." – zapewnia. Co dalej będzie robił były szef TPN-u, okaże się jeszcze w tym tygodniu.

Wcześniej Żelichowski deklarował, że powoła Byrcyna ponownie na stanowisko dyrektora Parku, skąd po 10 latach pracy odwołał go poprzedni minister, Antoni Tokarczuk. Byrcyn miał wtedy do wyboru trzy możliwości: zostać Głównym

Konserwatorem Przyrody - wiceministrem; pełnomocnikiem ds. parków górskich lub wrócić na stanowisko dyrektora. Zdecydował, że chce być nadal dyrektorem TPN. Kilka dni temu w Zakopanem była Główny Konserwator Przyrody wiceminister Ewa Symonides, która zapoznała się ze stanowiskiem obecnego dyrektora Pawła Skawińskiego i samorządów tatrzańskich w spornych sprawach. Po tym spotkaniu mówiła, że nie widzi potrzeby zmiany na stanowisku dyrektora TPN.

foto RMF

06:20