Jak twierdzi Światowy Fundusz na Rzecz Przyrody, Polska forsując plany budowy zapory na Wiśle w Nieszawie ryzykuje opóźnieniem członkostwa w Unii Europejskiej. Polscy naukowcy mają przeciwne zdanie.

W Brukseli zwołana została specjalna konferencja, na której ekolodzy skrytykowali także projekt budowy tam na Odrze: w Malczycach i Lubiążu. Zdaniem ekologów przedsięwzięcie to iezgodne jest z unijnym prawem o ochronie środowiska naturalnego i dzikiego ptactwa. Fundusz wezwał władze w Warszawie do znalezienia rozwiązań alternatywnych.

Czy takiego rodzaju naciski mogą mieć wpływ na przyjęcie Polski do UE? Nie tworzy to oczywiście dobrego obrazu naszego kraju za granicą, ale także ekologom trudno się dziwić. Jak twierdzi przedstawiciel WWF w Polsce Ireneusz Chojnacki wykorzystali oni już wszystkie dostępne środki, łącznie z propozycją sfinansowania opracowania koncepcji alternatywnych rozwiązań. Jednak wszystko zostało odrzucone. Do tego typu nacisku na polskie władze za pośrednictwem Brukseli musimy się przyzwyczaić. Ekolodzy z WWF twierdzą, że jeśli Polska zbuduje tamę, to po wejściu do Unii będzie musiała ją rozebrać.

Posłuchaj relacji z Brukseli korepondentki RMF FM Katarzyny Szymańskiej-Borgignon:

Co na to polscy naukowcy?

Z kolei polscy ekolodzy twierdzą, że budowa tam na Dolnej Wiśle nie zaszkodzi środowisku, natomiast pomoże gospodarce. Naukowcy zebrali się w Toruniu, aby dyskutować o ekosystemie królowej naszych rzek. Są oburzeni stanowiskiem specjalistów z WWF. Profesor Andrzej Gizieński ostro skomentował zarzuty Funduszu: "WWF specjalizuje się w dezinformacji. Wciąż krzyczy, że coś jej się nie podoba i że trzeba walczyć z tym dla dobra ekologii. A skoro trzeba walczyć - to potrzebne są pieniadze dla bojowników. Oni to robią po prostu dla pieniędzy!". Zdaniem polskich ekologów zarzuty Funduszu są pełne nieścisłości i przeinaczeń.

00:55