Kanadyjscy astronomowie twierdzą, że odkryli największą burzę, jaką kiedykolwiek udało się człowiekowi zaobserwować. Jak piszą w artykule złożonym do druku w czasopiśmie "Astrophysical Journal", gwałtowne zjawisko zauważyli na powierzchni jednego z tak zwanych brązowych karłów, gwiazd o masie zaledwie kilkadziesiąt razy większej od Jowisza.

Astronomowie z Uniwersytetu w Toronto dostrzegli, że jasność brązowego karła o nazwie 2MASS J21392676+0220226 spadła w ciągu zaledwie ośmiu godzin aż o 30 procent. Ich zdaniem, można to wytłumaczyć tylko pojawieniem się w naszym polu widzenia znacznie ciemniejszego rejonu atmosfery gwiazdy. To prawdopodobnie ciemna chmura złożona w większości z cząsteczek krzemianów i metali, którą obserwujemy w związku z ruchem obrotowym gwiazdy.

O tym, że w atmosferze brązowych karłów można zauważyć zjawiska pogodowe podobne do tych, obserwowanych na gazowych planetach, astronomowie wiedzą już od kilku lat, nigdy wcześniej nie obserwowali jednak zmian aż tak gwałtownych.

Kanadyjczycy obserwowali tę konkretną gwiazdę przez teleskop o średnicy 2,5 metra w obserwatorium Las Campanas w Chile, przy użyciu kamery czułej na promieniowanie podczerwone. Obserwacje powtarzano wielokrotnie w ciągu kilku miesięcy. Na podstawie tych badań astronomowie zamierzają w przyszłości ocenić prędkość mas gazów, przemieszczających się w atmosferze brązowego karła. To powinno pomóc wyjaśnić mechanizmy, które prowadzą do tak gwałtownych zjawisk także na powierzchni gazowych olbrzymów.