Jedna osoba zginęła, a dwie zostały ranne podczas burzy i silnej wichury jaka przeszła wczoraj nad Warmią i Mazurami. W Marwałdzie silny wiatr przewrócił drzewo na jadącego busa. Jego kierowca zginął na miejscu, a pasażerka została ranna. Dwie godziny później - około 17 - w Sępopolu drzewo spadło na przechodzącą chodnikiem kobietę, która została lekko ranna.

Wiatr na szczęście się uspokoił, ale zostawił za sobą wielki bałagan. Na wielu drogach, w ośrodkach wczasowych, zagrodach leżą połamane drzewa i gałęzie. Uszkodzone zostały dachy i uliczne reklamy. W Rynie na Mazurach w oborę uderzył piorun. Na szczęście gospodarze zdążyli wyprowadzić zwierzęta zanim ogień się rozprzestrzenił. Strażacy mają pełne ręce roboty. Skutki wichury usuwali całą noc. Nie przespali jej też energetycy. Silny wiatr zniszczył kilka lini średniego i wysokiego napięcia. Straty w tym przypadku ocenia się na 250 tysięcy złotych. Dzisiaj na Warmii i Mazurach nie powinno już tak gwałtownie padać. Tymczasem również na Pomorzu trwa szacowanie strat po poniedziałkowej nawałnicy. Wstępne mają być znane dzisiaj wieczorem. Już teraz wiadomo, że 21 rodzin z gdańskiej dzielnicy św. Wojciecha i z Wrzeszcza nie wróci do swoich domów bo zostały one kompletnie zniszczone. Poszkodowanymi zajmują się psychologowie. W poniedziałek spadło w Gdańsku aż 128 litrów wody na metr kwadratowy. Takie opady zdarzają się raz na trzysta lat.

Od 4 nad ranem przywrócony został ruch pociągów dalekobieżnych na stacji Gdańsk Główny. Wciąż w akcji ratowniczej uczestniczy półtora tysiąca strażaków i dwieście specjalistycznych samochodów. Służby ratownicze pracują nad uszczelnieniem wyrw w wałach kanału Raduni w pobliżu zatopionych dzielnic Gdańska. Mimo intensywnych prac służb ratowniczych woda nadal stoi między domami w części dzielnicy Orunia, Gdańsku-Lipcach. Nie ma tam prądu i gazu. Nie działają telefony. Wojewoda pomorski otrzymał już milion złotych z rezerwy, którą przedwczoraj obiecał premier Jerzy Buzek. Większość z tej kwoty - ponad 800 tysięcy otrzyma Gdańsk, 140 tysięcy Słupsk, a 50 tysięcy Pruszcz Gdański. W związku z zagrożeniem epidemią pomorski Sanepid organizuje punkty dezynfekcyjne. W Gdańsku powstaną trzy takie punkty, i po jednym w Pruszczu Gdańskim i w Słupsku. To miejsca najbardziej dotknięte kataklizmem na Pomorzu. Inspektorzy Sanepidu będą rozdawali środki do dezynfekcji zalanych mieszkań oraz ulotki jak zachowywać się w trakcie powodzi. Sanepid uspokaja jednak, że do tej pory nie było żadnych zgłoszeń o zachorowaniach i zatruciach. Na szczęściem pogoda pod tym względem sprzyja powodzianom. Nie ma słońca i wysokiej temperatury, która zwiększałaby zagrożenia wybuchu epidemii.

foto RMF

10:10