W stolicy Bułgarii, która od piątku tonie w śmieciach, pojawiły się pierwsze przypadki czerwonki. Do szpitala zakaźnego przyjęto już 9 chorych osób. Lekarze są przekonani, że faktyczna liczba zarażonych jest znacznie wyższa.

Faktycznie liczba chorych mieszkańców Sofii jest jednak znacznie wyższa - mówią lekarze epidemiolodzy, których cytuje dzisiejsza gazeta „Trud”. Szef wydziału kontroli epidemiologicznej kraju Angeł Kunczew oświadczył, że nie można jeszcze mówić o epidemii, ale ryzyko jej wybuchu wzrasta, ponieważ śmieci jest coraz więcej, a temperatura stale się podnosi.

Śmieci w Sofii gromadzą się od ubiegłego piątku. Zakłady oczyszczania miasta nie mogą ich wywieźć, ponieważ drogę do jedynego wysypiska zablokowali mieszkańcy jednej z dzielnic miasta. Codziennie w Sofii wyrzuca się ok. tysiąca ton odpadków. Wszystkie kontenery są przepełnione, a żebracy, bezdomne psy i szczury roznoszą resztki żywności po całym mieście.

Wyjścia z tej sytuacji na razie nie widać. Bułgarska prokuratura i MSW odmówiły ingerencji w sprawie blokady ustawionej przez mieszkańców, którzy nie mogą się doczekać, aż władze dotrzymają słowa i zlikwidują pobliskie wysypisko śmieci. W styczniu ówczesny burmistrz Sofii obiecał im, że składowisko śmieci zostanie zamknięte do 30 czerwca.

Władze miasta przystąpiły do szukania nowych terenów pod wysypisko dopiero w maju, lecz napotkały na protest mieszkańców trzech innych dzielnic, którzy nie zgadzają się, by w pobliżu ich domów wyrzucano śmieci.