Brytyjczycy są częściej od innych nacji skłonni do popadania w przygnębienie i smutny nastrój, ponieważ mają krótszą formę genu regulującego poziom serotoniny, zwanej hormonem szczęścia - twierdzą naukowcy z Uniwersytetu Warwick.

Według profesora Andrew Oswalda, który prowadził badania, ogólny poziom szczęśliwości ma niewiele wspólnego z bogactwem, gromadzeniem dóbr materialnych czy nawet pogodą, gdyż ludzie posiadający krótszą odmianę genu regulującego wydzielanie serotoniny są bardziej podatni na smutek niż ci, u których ten gen jest dłuższy.

Najdłuższą odmianę genu naukowcy zaobserwowali u Duńczyków i Holendrów, krótszą u Brytyjczyków i Amerykanów, a najkrótszą u Francuzów. Stąd wniosek, że Brytyjczycy i Amerykanie mimo stabilnego systemu rządów i prężnej gospodarki będą nieszczęśliwi nawet jeśli będą bogaci, zamieszkają w ciepłym kraju i dożyją stu lat, ponieważ są genetycznie zaprogramowani na ponuraków.

"Genetyka nie jest jedynym czynnikiem określającym ogólny poziom szczęśliwości u danej osoby. Na procesy chemiczne w mózgu wpływ mają także stan zdrowia, styl życia, polityczny klimat w kraju" - powiedział Oswald "Timesowi".

Serotonina to ważny hormon wydzielany w podwzgórzu (części podkorowej mózgowia), pełniący rolę tzw. neuromediatora, który przekazuje informacje między komórkami mózgowymi. Działa antydepresyjnie, ogólnie wpływa na poczucie zadowolenia, a dodatkowo reguluje pracę układu pokarmowego.

U osób z obniżonym poziomem serotoniny obserwuje się często psychologiczny "dołek", zwykle będący skutkiem stresu, a także smutek, skłonność do agresji, brak apetytu lub przeciwnie - objadanie się (głównie słodyczami, bo cukier jest niezbędny do produkcji serotoniny).

Niedobór tego hormonu może wywołać skłonność do obsesji, lęków i stanów depresyjnych. Wysoki poziom serotoniny, łatwo ulegający wahaniom, występuje u zakochanych.

(j.)