20 osób zmarło na skutek ostrej zimy, jaka zaatakowała wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Większość zabitych to ofiary wypadków samochodowych. Od Teksasu po Nowy Jork spadło ok. 25 centymetrów śniegu. Ponad półtora miliona domów i biurowców pozostało bez prądu, na ulicach zapanował komunikacyjny chaos.

Pod ciężarem śniegu łamały się drzewa. W kilku stanach zamknięto szkoły, a także niektóre instytucje społeczne i administracyjne. Złe warunki atmosferyczne zakłóciły pracę wielu lotnisk, niektóre samoloty rejsowe miały opóźnienia nawet o osiem godzin.

Niestety, prognozy nie są najlepsze. Według amerykańskiego biura meteorologicznego w ciągu najbliższej doby nie przestanie padać śnieg. Na szczęście zimowa aura nie zaskoczyła amerykańskich drogowców. Na autostrady wyruszyły ekipy piaskarek i pługów, by posypać najbardziej niebezpieczne miejsca.

07:45