Zmarł Alvin Lee, brytyjski gitarzysta i założyciel popularnego w latach 60. i 70. zespołu bluesrockowego Ten Years After. Jak podano na jego stronie internetowej, Lee zmarł niespodziewanie wskutek komplikacji po rutynowym zabiegu chirurgicznym. Miał 68 lat.

"Straciliśmy cudownego i ukochanego ojca i przyjaciela. Świat stracił naprawdę wspaniałego i utalentowanego gitarzystę" - napisała w oświadczeniu rodzina zmarłego.

Dawny przyjaciel z zespołu i wciąż grający na basie w Ten Years After Leo Lyons przyznał, że Alvin Lee "był mu najbliższą osobą, niczym brat". "Był inspiracją dla całego pokolenia gitarzystów" - napisał Lyons w e-mailu przesłanym agencji AP. W liście nie krył wielkiego smutku z powodu śmierci przyjaciela. "Był wspaniałym muzykiem, kompozytorem, producentem, wykonawcą i dżentelmenem, jedynym w swoim rodzaju" - napisał Rainey.

Według menedżera Rona Raineya operacja, w następstwie której muzyk zmarł, została przeprowadzona w Hiszpanii.

Zespół Ten Years After został założony przez Alvina Lee w 1967 r. w Wielkiej Brytanii. W tym samym roku zdobył swój pierwszy kontrakt, a w rok później wyjechał w trasę po USA, po sukcesie, jaki odniósł w undergroundowych stacjach radiowych. Popularność grupy wzrosła po występie z utworem "I'm Going Home" na słynnym festiwalu Woodstock w 1969 r. Epickie wręcz i elektryzujące solo Lee na gitarze Gibsona w czasie 11-minutowego występu przeszło do historii muzyki bluesrockowej i zostało uwiecznione w filmie dokumentalnym z 1970 r. na temat legendarnego festiwalu.

Muzyka Ten Years After to mieszanka bluesa, swingu, jazzu i rocka. Zespół w ciągu siedmiu lat aż 28 razy odbył trasy po Stanach Zjednoczonych.

Lee opuścił zespół w roku 1975 i poświęcił się karierze solowej i nagrywał z takimi muzykami jak George Harrison, Steve Winwood, Ronnie Wood i Mick Fleetwood. Eksperymentował, grając różne style muzyczne, od rhythm and bluesa po country rocka.W ciągu swej 45-letniej kariery na scenie Lee wydał ponad 20 albumów.