Słynny pisarz Salman Rushdie - autor m.in. "Szatańskich wersetów" - w rozmowie z "New Yorkerem" przekazał najnowsze informacje o stanie swojego zdrowia i opowiedział o konsekwencjach ataku nożownika, które do tej pory odczuwa. W sierpniu 2022 r. pisarz został poważnie raniony nożem przez młodego mężczyznę przed rozpoczęciem wykładu.

W wyniku ataku nożownika Salman Rushdie stracił wzrok w prawym oku. Uszkodzony został też m.in. nerw łokciowy w jego lewej ręce. Pisarz był hospitalizowany przez 6 tygodni. 

Bywało lepiejpowiedział Rushdie dziennikarzowi "New Yorkera", zapytany o to, jak się obecnie czuje. Biorąc pod uwagę to, co się stało, nie jest źle. Największe obrażenia są wyleczone. Mam czucie w kciuku, palcu wskazującym i dolnej części dłoni. Przechodzę rehabilitację i słyszę, że robię postępy - relacjonował pisarz. Przyznał, że pisanie na komputerze wciąż przychodzi mu z trudnością, bo nie ma czucia we wszystkich palcach. 

Rushdie zdradził w wywiadzie, że od ataku zmaga się z koszmarami. Jak wyjaśnił, nie chodzi o powracające w snach wspomnienia samej napaści, ale inne przerażające wizje. Wydaje się, że jest ich coraz mniej. Jest w porządku. Mogę wstać i się przejść - podkreślał pisarz. Są części mojego ciała, które wciąż wymagają badań kontrolnych. To był kolosalny atak - przyznał. 

Jest coś takiego jak PTSD (zespół stresu pourazowego - przyp. red.). - mówił "New Yorkerowi" Rushdie. W tym kontekście wspomniał o ogromnych trudnościach z twórczym pisaniem, które mu towarzyszą. 

Siadam, żeby coś napisać, ale nic się nie wydarza. Piszę, ale to kombinacja pustki i śmieci, rzeczy, które następnego dnia usuwam. Jeszcze nie wyszedłem z tego lasu - stwierdził obrazowo. Nigdy nie pozwalałem sobie na mówienie o braku weny. Każdy ma taki moment, kiedy nie ma nic w głowie. Myślisz wtedy: "tak będzie już zawsze". Ale gdy masz 75 lat i napisałeś 21 książek to wiesz, że jeśli się nie poddasz, coś się pojawi - relacjonował pisarz. Zastrzegł jednak, że w ostatnich miesiącach ta zasada nie zadziałała.

Rushdie zadeklarował w rozmowie z "New Yorkerem", że przez wiele lat bardzo się starał nie wejść w rolę ofiary. Potem siedzisz i mówisz: "Ktoś mnie zaatakował nożem. Jaki jestem biedny! I ja czasem tak myślę - dodał z uśmiechem. To boli. Ale nie chcę, żeby ludzie czytający moją książkę o tym myśleli. Chcę, żeby byli pochłonięci przez opowieść - oświadczył. 

Jak podkreśla "New Yorker", słynny pisarz ma świadomość, że jego najnowsza powieść "Victory City" będzie wchodziła na rynek w innych okolicznościach niż poprzednie. Zawsze myślałem, że moje książki są ciekawsze niż moje życie. Niestety, świat wydaje się mieć inne zdanie - podsumował Rushdie.

Atak na Rushdiego nastąpił 33 lata po tym, jak ówczesny przywódca Iranu ajatollah Ruhollah Chomeini wydał na Rushdiego fatwę, czyli wyrok śmierci, po opublikowaniu w 1988 r. jego książki "Szatańskie wersety" uznanej przez muzułmanów za bluźnierczą i obrażającą proroka Mahometa. Chomeini wyznaczył również nagrodę w wysokości 3 mln dolarów za głowę pisarza.

Pisarz przez wiele lat ukrywał się, korzystając m. in. z ochrony brytyjskiej policji. W końcu lat 90. ub. wieku irański rząd prezydenta Mohammada Chatamiego zdystansował się od wydanej fatwy, ale dla muzułmanów formalnie obowiązuje ona nadal.