W Rio de Janeiro zaczyna się najgorętszy karnawał od 50 lat. Średnia temperatura w lutym osiągnęła prawie 40 stopni Celsjusza. Ten straszliwy upał nie sparaliżował jednak życia w mieście, które od rana rozbrzmiewa sambą.

Pełne ludzi są klimatyzowane bary i restauracje. Tłumy znikły jedynie z plaży Copacabana w centrum miasta, która zapełnia się w tych dniach dopiero po zachodzie słońca. Burmistrz Rio wręczył klucze miasta karnawałowemu królowi Momo, który będzie rządził nim aż do nocy z wtorku na Środę Popielcową. Wtedy też zakończy się ostatnia taneczna defilada szkół samby.

Prasa i telewizja całej Ameryki Łacińskiej zamieszczają szczegółowe relacje z przygotowań 12 najważniejszych szkół samby z Rio i okolic, które będą rywalizować na sambodromie. Ocenie podlegają: układy taneczne, dekoracje olbrzymich karoc karnawałowych i skąpe stroje tancerek oraz modelek.

Ukazujący się w Santiago wielki dziennik "El Mercurio" tym razem wiele miejsca poświęca nowym zwyczajom, jakie wprowadzają mieszkańcy Rio pod wpływem nękającej miasto fali upałów. Kolegium adwokatów w Rio wystąpiło do władz sądowych o zezwolenie na występowanie podczas rozpraw w samych szortach i koszulkach z krótkimi rękawami.

Upały nie zmniejszyły jednak aktywności gangów działających w Rio. Przed przybyciem setek tysięcy turystów z całego świata miasto ogarnęła największa fala przemocy od października ubiegłego roku, kiedy to handlarze narkotyków zestrzelili śmigłowiec policyjny. Dziś zginął oficer policji i siedmiu członków jednego z gangów.