22 mln złotych – to budżet nowego filmu twórcy nagrodzonej Oscarem "Idy" - Pawła Pawlikowskiego. „Zimna wojna” to muzyczna opowieść o miłości dwojga ludzi, którzy z różnych powodów nie mogą ze sobą być, ale też nie mogą żyć bez siebie. Duża część zdjęć powstaje w Łodzi, która na potrzeby filmu zamienia się w Paryż lat 50.

To nie jest musical tak, jak państwo sobie to wyobrażają - zapowiada producentka z Opus Film - Ewa Puszczyńska. Tam nie ma żadnych numerów śpiewanych. Aktorzy nie rozmawiają ze sobą poprzez piosenki. Natomiast jest w tym filmie tak, jak i było w "Idzie", bardzo dużo muzyki - tłumaczy. Jest to polska muzyka ludowa w różnych aranżacjach, w różnych wykonaniach. Brzmi przepięknie. Z tego powodu można powiedzieć, że jest to również film muzyczny - wyjaśnia  Puszczyńska.

Muzyka gra bardzo dużą rolę w tym filmie i jest takim komentarzem do życia bohaterów, ale także bohaterowie są muzykami. Główna rola męska - którą gra Tomek Kot - to postać o imieniu Wiktor - pianista. Natomiast Zula, którą gra Joasia Kulig jest członkinią chóru i zespołu tanecznego naszego zespołu "Mazurek". Muzyka jest cały czas obecna - opisuje producentka.  Zespół taneczno-wokalny "Mazurek" wzorowany jest na zespole pieśni i tańca "Mazowsze".


Aktorzy przyznają, że ich role były sporym wyzwaniem. Rzeczywiście, musiałam nauczyć się z "Mazowszem" tańczyć i oberka opoczyńskiego, i kujawiaka, i górala; finał cały zatańczyć z nimi - mówiła naszej reporterce Joanna Kulig. Te rzeczy były dla mnie bardzo trudne, bo akurat to było do wykonania w dużej grupie i skomplikowane choreograficznie. Ciekawe to było przeżycie - podkreśla.

Tomasz Kot podkreślił, że jest pod ogromnym wrażeniem umiejętności swojej ekranowej partnerki. Kiedy po raz pierwszy przyjechałem i zobaczyłem ją na próbie, jak ona wśród zawodowców robi jakieś niewyobrażalne figury i akrobacje, to żywię autentycznie szacunek i szczęki opadają - mówił. Sam na potrzeby filmu nauczył się grać na fortepianie utwór Debussy’ego. Ostatecznie jednak ta scena nie pojawi się w obrazie "Zimna wojna", bo zwyciężyła miłość do muzyki - wyjaśnił aktor z uśmiechem. To muzyka jest najważniejsza, jest jedynką w tym filmie, a my wokół niej tańcujemy - tłumaczył.


Reżyser filmu - Paweł Pawlikowski zgromadził wokół siebie niemal tych wszystkich ludzi, którzy pracowali z nim przy "Idzie". Wybrał Łódź, aby stała się Paryżem w latach 50-tych, bo jak stwierdził, ma ona odpowiedni klimat i nastrój.

Od razu czułem, że to powinien być czarno-biały film - przyznał Pawlikowski. Lata 50. do wczesnych 60. - wtedy mnie jeszcze nie było na świecie - ale odczuwam ten świat w czerni i bieli, więc trudno mi sobie nawet wyobrazić, jaki to kolor mógłby być - dodał.

Film ma pojawić się na ekranach kin w przyszłym roku. "Zimna wojna" to koprodukcja polsko-brytyjsko-francuska. 

(mn)