W londyńskim Royal National Theatre otwarto studio wirtualnej rzeczywistości. Pracują w nim już aktorzy i scenografowie. Wszystko z myślą o wzbogaceniu przyszłych inscenizacji teatralnych.

Studio wyposażone jest w odpowiednie oprogramowanie i hełmy umożliwiające śledzenie akcji w promieniu 360 stopni. Pomagają one aktorom wczuć się w kreowane przez siebie role. Scenografowie natomiast uczą się cyfrowo konstruować świat, który w przyszłości oglądać będą widzowie. Chcemy ich wysłać w miejsca, jakich nie da się zbudować w  teatrze. Wirtualna scena nie będzie miała  granic - mówi jeden z producentów.

Studio jest na razie w fazie eksperymentalnej, ale w przyszłości umożliwi kreowanie inscenizacji wzbogaconych wirtualna scenografią. Jego pomysłodawcy mają nadzieję, że nowoczesna technologia z pogranicza gier komputerowych zachęci nowe rzesze widzów do większego zainteresowania teatrem.

Tradycyjni miłośnicy tej sztuki będą mieli szanse zderzyć się z nowymi formami narracji, które dotychczas nie były możliwe w rzeczywistej przestrzeni. Jeszcze w tym roku słynna trupa Royal Shakespeare Company zamierza wystawiać "Burzę" Williama Szekspira w nowatorskiej, cyfrowej oprawie. Nawiązała w tym celu współpracę z renomowanym producentem procesorów komputerowych. Szczegóły tej produkcji objęte są tajemnicą.

W Studiu Teatru Narodowego w Londynie już stworzono cztery wirtualne inscenizacje, które w przyszłości udostępnione zostaną widzom. Opowiadają one m.in. o nowoczesnej historii Irlandii i relacjonują los Sudańczyka, który po opuszczeniu Afryki przybywa do obozu dla uciekinierów w Calais.

(az)