Jak wielka siła drzemie w manekinach? Ile słabości można odnaleźć w człowieku? W najbliższy piątek, 19 lutego, na Dużej Scenie Teatru Wybrzeże odbędzie się premiera "Balu manekinów" Brunona Jasieńskiego.

Trwa bal. A właściwie dwa bale - na jednym bawią się politycy, biznesmeni i ludzie z wyższych sfer. Drugi to zabawa manekinów – ożywionych i pozornie podległych ludziom figur. Wkrótce te światy zaczną się mieszać, a wypracowany od lat system zależności, ulegnie zachwianiu. Jak wielka siła drzemie w manekinach? Ile słabości można odnaleźć w człowieku? Na te pytanie postarają się odpowiedzieć twórcy spektaklu w Teatrze Wybrzeże. W tej opowieści krzywdzone przez ludzi manekiny znajdują lekarstwo na uzdrowienie ludzkich chorób.

Rzeczywistość przedstawiana w "Balu manekinów" to świat paroksyzmów społecznych w przededniu rewolucyjnego wrzenia. Zdemoralizowana, zakłamana, przeżarta chorobą braku jakichkolwiek wartości elita, usiłująca wciąż jeszcze stać na czele porządku społecznego w konfrontacji z rodzącą się w ogniu buntu ideą sprawiedliwości społecznej, mającą zaprowadzić wreszcie ład i powszechną szczęśliwość skazana jest na bezwarunkową kapitulację. A mówiąc bardziej konkretnie – dekapitację, czyli ścięcie głów. - mówi reżyser Ryszard Major.

Według niego oryginalność, atrakcyjność i nieprzemijające nowatorstwo utworu Brunona Jasieńskiego polega na zastosowaniu rewelacyjnego pomysłu fabularnego. Krzywdzone przez ludzi manekiny znajdują lekarstwo na uzdrowienie ludzkich chorób, co sprawi również poprawę losu manekinów, bo uczyni z ludzi – manekinofilów. Ale okazuje się, że dogorywającego pacjenta leczy, oględnie mówiąc, niezbyt zdrowy lekarz. Manekiny i zrodzona pośród nich idea ozdrowieńcza to nic innego jak tylko świat kierujących się wyłącznie logiką, beznamiętnych robotów, takich samych, jakimi zaludnia przyszłe społeczeństwo ten czy inny Orwell - tłumaczy Major.