"Ostatnia Rodzina" – tak będzie nazywał się film o rodzinie Beksińskich, który wejdzie do kin prawdopodobnie w przyszłym roku. Twórcy tego obrazu mają wkrótce rozpocząć prace na planie zdjęciowym.

Projekt filmu fabularnego "Ostatnia Rodzina" w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego, twórcy nagradzanego na całym świecie dokumentu "Deep Love", otrzymał właśnie dofinansowanie PISF - poinformował PAP Tomasz Jawor z Kina Świat. Akcja filmu rozgrywać się będzie na przestrzeni 28 lat. Fabuła skupi się na warszawskim okresie życia słynnego polskiego artysty, Zdzisława Beksińskiego (1929-2005) oraz jego relacjach z synem, dziennikarzem muzycznym i tłumaczem - Tomaszem Beksińskim (1958-1999).

Jak czytamy na stronie PISF, budżet filmu ma wynieść 5 865 240 złotych. Kwota dofinansowania to 3 000 000 złotych. Eksperci opiniujący wnioski napływające do instytutu uznali projekt "Ostatniej Rodziny" za dobry.

Za zdjęcia do filmu o Beksińskich będzie odpowiadał Kacper Fertacz, laureat Złotej Żaby Camerimage i nagrody za najlepsze zdjęcia festiwalu w Gdyni za "Hardkor Disko", zaś scenografią zajmie się Jagna Janicka, laureatka festiwalu w Gdyni za film "W ciemności". Autorem scenariusza do "Ostatniej Rodziny" jest Robert Bolesto. Obsada jeszcze nie jest znana.

Zdzisław Beksiński urodził się 24 lutego 1929 roku w Sanoku. Po studiach architektonicznych rozpoczął pracę w sanockim "Autosanie". Czas na realizację pasji artystycznych - zajmował się wtedy awangardową fotografią - dzielił z pracą w fabryce, gdzie projektował nadwozia prototypowych autobusów. Jego projekty były jednak zbyt innowacyjne, żaden pojazd projektu Beksińskiego nie wyjechał na drogi.

Na pierwszej wystawie fotograficznej prace Beksińskiego wywołały sensację, po wystawie jego rysunków, z których wiele ocierało się o sadystyczną pornografię, okrzyknięto go skandalistą. Atmosfera mroku i okrucieństwa zgęstniała jeszcze na późniejszych obrazach z końca lat 60., kiedy powstawały dzieła z najbardziej znanego okresu twórczości Beksińskiego  nazywanego "fantastycznym". To obrazy wypełnione mrocznymi wizjami mglistych krajobrazów z rozpadającymi się trumnami, tłumami szkieletów, ruinami miast.

Wymowę obrazów Beksińskiego próbowano łączyć z koszmarem wojny, którą przeżył jako dziecko w Sanoku, ale sam artysta odżegnywał się od takich interpretacji. Dzięki wystawom organizowanym m.in. przez Janusza Boguckiego, Beksiński stał się znany, zaczął zarabiać coraz większe pieniądze. Jednocześnie żył jak samotnik, nie utrzymywał prawie kontaktów ze środowiskiem artystycznym. Niemal nigdy nie podróżował, jego życie upływało przed sztalugami i przy słuchaniu muzyki.

Decyzja ówczesnych władz Sanoka o przeznaczeniu do rozbiórki domu rodzinnego Beksińskich spowodowała, że w 1977 roku artysta przeniósł się z żoną i synem Tomaszem do Warszawy, gdzie zamieszkali na osiedlu Służew nad Dolinką, on z żoną w jednym bloku, a w sąsiednim - ich syn. Tomek Beksiński był szczególną postacią już jako nastolatek. Fascynował się mroczną muzyką i filmami, zwłaszcza horrorami. Trudno mu było się przystosować do oczekiwań współczesnego świata, fantazjował o samobójstwie. Jeszcze jako licealista rozwiesił w Sanoku klepsydry o swojej śmierci. Pasjonował się też wampirami.

Po przeprowadzce do Warszawy Tomek codziennie bywał u rodziców na obiedzie. Znajomi byli zszokowani jego stosunkiem do nich, był nie tyle nieuprzejmy, co wręcz okrutny. Awanturował się niemal o wszystko, potrafił zwymyślać matkę za nieudaną, jego zdaniem, zupę. Nieustannie szantażował też rodziców samobójstwem. Tymczasem jako dziennikarz muzyczny odnosił sukcesy, jego  audycje w radiowej Trójce kształtowały gusta muzyczne całego pokolenia. Zafascynowany zachodnim kinem tłumaczył ścieżki dialogowe filmów z Jamesem Bondem, serii grupy Monty Pythona. Nie umiał ułożyć sobie życia. Grzebałkowska opisuje całą galerię jego ukochanych, które kolejno go rzucały.

Po kilku nieudanych próbach, Tomasz Beksiński popełnił samobójstwo w Wigilię 1999 roku. Wcześniej pożegnał się ze słuchaczami podczas audycji radiowej. Zdzisław Beksiński przeżył syna o sześć lat. Został zamordowany 21 lutego 2005 roku w swoim mieszkaniu przez nastoletniego złodzieja - syna znajomego, który remontował jego mieszkanie. Mord miał tło rabunkowe, choć po zadaniu siedemnastu śmiertelnych ran nożem, zabójca wyniósł z mieszkania dwa aparaty fotograficzne i płyty CD o wartości zaledwie tysiąca złotych.