W Los Angeles zakończyła się 64. ceremonia wręczenia nagród telewizyjnych Emmy. "Modern Family" został uznany za najlepszy serial komediowy, "Homeland" - za najlepszy dramat. Galę otworzył Jimmy Kimmel, amerykański komik, gospodarz popularnego w USA talk-show.

W monologu wygłoszonym na scenie Nokia Theatre w centrum Los Angeles Jimmy Kimmel nie omieszkał wspomnieć o trwającej kampanii wyborczej i wziąć na celownik kandydata republikanów Mitta Romneya. Nawiązując do pokazywanego również w Polsce kostiumowego serialu "Downtown Abbey", którego akcja toczy się w angielskim zamku arystokratycznej rodziny, Kimmel powiedział do publiczności: To daje wam poczucie tego, jak to jest dorastać w domu Mitta Romneya.

Po chwili komik zwrócił się też do publiczności z pytaniem: Ktoś z was głosuje na Romneya? Sala zareagowała w większości... milczeniem.

Jimmy Kimmel był - na zaproszenie prezydenta Baracka Obamy - gwiazdą tegorocznego balu korespondentów w Białym Domu, w czasie którego żartował sobie z politycznych i medialnych elit w Ameryce. Jego występ w czasie uroczystości w Waszyngtonie spotkał się z wielkim aplauzem. Wtedy także między innymi żartował z Mitta Romneya.