W Warszawie odbył się pogrzeb Roberta Brylewskiego. Wokalista, gitarzysta, kompozytor i autor tekstów zmarł w wieku 57 lat. Spoczął na Powązkach.

Słowa tu na nic. Bo nawet w swoim nieprzebranym bogactwie zawsze się wymyka słowom, zawsze się wymyka opisom, zawsze się wymyka próbom jakiejkolwiek definicji, i tak będzie zawsze, to wielkie, wewnętrzne bogactwo Roberta, które znajdowało wyraz w nieprawdopodobnym procesie uzewnętrzniania tego wszystkiego, co nosił w sobie, czym żył - mówił Tomasz Lipiński, współzałożyciel Brygady Kryzys, podczas uroczystości na Powązkach. Wszystkie te rzeczy były jak iskry, jak promienie, które wystrzeliwują z ogniska (...). Wszystkie te iskry i promienie trafiały prosto do naszych serc, dlatego jest tylu ludzi, tak nieprzebrana ilość ludzi, dla których Robert był i zawsze będzie kimś bliskim, nawet jeśli go osobiście nie znali - dodał.

Lipiński zaznaczył, że nawet w dniu pogrzebu Brylewskiego nie można powiedzieć, że jest to ostatnie z nim spotkanie. Te wszystkie wspaniałe rzeczy, które pozostawił jako artysta, one żyją, one żyć będą. To są te iskry i te promienie, które ciągle będą rozsiewane po świecie, które będą zapadać w następne serca. To się nigdy nie skończy, dlatego w tym przeraźliwie smutnym dniu pomyślmy przede wszystkim o tym, ile Roberta zostało - tłumaczył. 

Brylewskiemu w ostatniej drodze towarzyszyła rodzina i koledzy ze sceny. Na pogrzebie obecni byli także fani artysty oraz gwiazdy polskiej sceny muzycznej, m.in. Tymon Tymański, Kazik Staszewski, Maciej Maleńczuk, Krzysztof Zalewski i Tomasz Organek. Oprócz tego na pogrzebie obecni byli m.in. multiinstrumentalista Milo Kurtis, dziennikarz i showman Kuba Wojewódzki, reżyser Wojciech Smarzowski i dziennikarz Filip Łobodziński.

Robert Brylewski zmarł 3 czerwca, po kilkutygodniowej śpiączce. Kilka miesięcy wcześniej został ciężko pobity. Miał 57 lat.

(mn)