Rheinoper, jedna z największych oper w Niemczech, anulowała przedstawienia adaptacji opery Wagnera po fali krytyki dotyczącej scen przedstawiających obóz koncentracyjny. Reżyser spektaklu nie zgodził się na zmiany w scenariuszu.

Niemiecka Oper am Rhein w Dusseldorfie podała, że część widzów, która już zdążyła zobaczyć spektakl realizowany na postawie wagnerowskiej opery "Tannhauser", musiała później korzystać z pomocy medycznej.

Producent przedstawienia odmówił jednak złagodzenia scen w inscenizacji, które były osadzone w realiach obozu koncentracyjnego. Wiele kontrowersji wzbudziła scena strzelaniny. Opera postanowiła więc anulować wcześniej zaplanowane spektakle.

Po rozważeniu wszystkich argumentów, doszliśmy do wniosku, że nie możemy uzasadniać naszą twórczością takich scen - podali w wydanym oświadczeniu przedstawiciele opery.

Stwierdzamy, że niektóre sceny zostały przedstawione bardzo realistycznie - podano. To, według przedstawicieli Rheinoper, mogło powodować "psychiczny i fizyczny stres" dla części publiczności.

Reżyser nie chciał zmienić scenariusza

Mimo "intensywnych rozmów" z niemieckim reżyserem teatralnym, i zarazem autorem przedstawienia, Burkhardem C. Kosminskim, nie udało się go nakłonić do zmian w scenariuszu. Powodem odmowy miały być "względy artystyczne".

Oczywiście, musimy szanować, także ze względów prawnych, artystyczną wolność reżysera - podano. Zaznaczono jednak, że opera była świadoma, że scenariusz "koncepcja i realizacja" przedstawienia miała być "kontrowersyjna".

Pokaz wzbudził protesty publiczności już w trakcie premiery. Jak donosiły lokalne media, w czasie przedstawienia widzowie nie kryli swojego oburzenia.

Szef gminy żydowskiej w Dusseldorfie, Michael Szentei-Heise powiedział, że "publiczność wygwizdała spektakl i w ramach protestu zatrzasnęła drzwi opery". Samą adaptację nazwał zaś "bez smaku".