"Odgrywał bardzo ważną rolę w polskim środowisku literackim, mimo iż czynnie w nim nie uczestniczył" - mówi o zmarłym Stanisławie Barańczaku poetka, Julia Hartwig. "Aura poezji z niego emanowała. Jak się go widziało, to widać było, że kryje się w nim coś bardzo cennego, poetyckiego. Jednocześnie był bardzo skromny, nie nadużywał sławy ani jej znaczenia" - dodaje.

Julia Hartwig przyznaje, że Stanisław Barańczak był jej bliski. Dla mnie w najlepszym sensie był wielkim przyjacielem, choć nie takim codziennym. Ale z pełną odpowiedzialnością mówię, że był przyjacielem - tłumaczy. Zawsze byłam bardzo rada, gdy potwierdzał odbiór mojego tomiku. Zawsze miał mi dużo na temat moich wierszy do powiedzenia, podtrzymywał mnie na duchu, mimo, że ja na tym duchu nie podupadałam. Nigdy nie powiedział mi nic przykrego, nie powiedział, że to, co napisałam mu się nie podobało - opowiada.

Poetka podkreśla, że zamiłowania literackie Barańczaka były bardzo szerokie. Świetnie tłumaczył, w tym też poetów nieznanych w Polsce. Przez to też odgrywał duża rolę w naszym środowisku literackim. Ale istniał w nim w dziwny sposób, bo właściwie nie pokazywał się, nie uczestniczył, był nieaktywny. Ale samo to, że istniał, było dla nas wielką pociechą. Był współpomocny. Serdeczny i miły. Dla mnie wiadomość o jego śmierci oznacza wielki żal i smutek - podsumowuje.