Nie żyje Cornelius Gurlitt - niemiecki kolekcjoner, właściciel bezcennej kolekcji obrazów. Miał 81 lat. O Gurlitcie stało się głośno, kiedy policja zarekwirowała mu blisko półtora tysiąca dzieł sztuki - część z nich pochodziła z hitlerowskiej grabieży.

Obrazami z kolekcji na razie opiekują się nimi prawnicy i rodzina

Gurlitta. Na mocy

niedawnego porozumienia monachijskiego handlarza z Bawarii, obrazy są pod

opieką prawną obu stron i specjalnej fundacji, która ma gwarantować

bezstronną analizę pochodzenia dzieł.

W mieszkaniu Corneliusa Gurlitta w Monachium na początku 2012 roku policja zabezpieczyła 1280 obrazów. Eksperci niemieckiego rządu przypuszczają, że blisko połowa zbioru może składać się z eksponatów zrabowanych przez władze III Rzeszy prawowitym właścicielom, głównie Żydom pozbawionym przez Hitlera po 1933 roku wszelkich praw.

Cornelius Gurlitt odziedziczył zbiory po swoim ojcu. Handlował on na polecenie władz III Rzeszy obrazami uznanymi przez nazistów za "sztukę zdegenerowaną", pochodzącymi z muzeów lub skonfiskowanymi czy też odkupionymi po zaniżonej cenie od prawowitych właścicieli, w większości Żydów.

Władze Bawarii ukrywały przez długi czas fakt odnalezienia kolekcji Gurlitta. Dopiero w listopadzie ubiegłego roku o jej istnieniu poinformowały niemieckie media. Do zbioru należą głównie dzieła artystów z początków XX wieku - Picassa, Chagalla, Noldego, Mackego, Matisse'a, Liebermanna i Dixa. W domu kolekcjonera w Salzburgu w Austrii odkryto niedawno dalszych 238 dzieł sztuki, w tym 39 cennych płócien Moneta, Renoira, Courbeta, Gauguina, Toulouse-Lautreca i Liebermanna. Niemieckie władze nie mają prawa do interwencji w sprawie części kolekcji znajdującej się na terenie innego kraju.

(abs)