W najbliższy weekend w polskich kinach premiera "Obsługiwałem angielskiego króla" pierwszego od lat filmu słynnego czeskiego reżysera Jiriego Menzla. Z reżyserem rozmawiał reporter RMF FM Robert Kalinowski.

Menzel zrobił w swojej karierze wiele filmów na podstawie hrabalowskiej prozy. W 1966 roku dostał Oscara za "Pociągi pod specjalnym nadzorem".W rozmowie z reporterem RMF FM Robertem Kalinowskim opowiada o swojej recepcie na kino, o ekranizacjach Hrabala i o tym, że jest leniwy.

Robert Kalinowski: W wielu czeskich filmach, także tych nakręconych przez Pana oglądamy wielu sympatycznych bohaterów. Lubimy ich bez względu na wydarzenia, w których biorą udział:

Jiri Menzel: Jeśli patrzymy na kogoś nieprzyjemnego nie utożsamiamy się z tym bohaterem. Jeśli natomiast bohater budzi naszą sympatię, to nawet jeśli popełnia błędy widzowi daje to bardzo dużo. Widz poznaje dzięki temu sam siebie. W światowej kulturze jest niestety moda na epatowanie złem, na pokazywanie złości, nienawiści, brzydoty, agresji wobec bohaterów. Kiedyś Tołstoj, Czechow, Chaplin, Dowżenko szukali oczyszczenia w sympatii do bohaterów, tego należy się od nich uczyć. W dzisiejszym świecie bohaterem jest ktoś skrajnie niesympatyczny, gwałciciel, gangster, zboczeniec, ekshibicjonista, ktoś agresywny, nieprzyjemny. Taki jest bohater dzisiejszych czasów. O nich się kręci filmy.

Robert Kalinowski: Zło jest bardziej medialne?

Jiri Menzel: Zło jest atrakcyjne medialnie, jest atrakcyjne dla widza. Jednocześnie jednak czyni widza na to zło obojętnym.

Robert Kalinowski: Dlaczego na Pana nowy film musieliśmy czekać aż 12 lat?:

Jiri Menzel: Czekałem na jakaś ciekawą propozycję. Zdecydowałem się zrobić dopiero "Jak obsługiwałem angielskiego króla". Ja jestem z tych co lubią jak się za nimi biega. Nie jestem producentem swoich filmów więc czekałem aż ktoś się w końcu zgłosi. Przez wiele lat nikt się zgłaszał, więc nie moja strata.

Robert Kalinowski: A może ta przerwa wynika z Pana lenistwa. Mówi Pan w wywiadach, że jest leniwy?

Jiri Menzel: Oczywiście, że tak. To prawda, ale wychodzę też z założenia, że jestem takim dobrym reżyserem, że nie będę się prosił o pracę, praca ma znaleźć mnie.

Robert Kalinowski: Najważniejsze Pana dzieła powstały na podstawie twórczości Bohumila Hrabala. Czy uważa się Pan za specjalistę od Hrabala? Czy uważa Pan, że znalazł metodę na to jak prozę tego pisarza przekładać na język filmowy?

Jiri Menzel: Nie jestem żadnym specjalistą. Specjalistą od Hrabala byłby sam Hrabal, gdyby nauczył się robić filmy. To przypadek. Miałem po prostu wielkie szczęście, że mogłem robić ekranizacje hrabalowskiej prozy. Nie planowałem tego. Jak pokazuje film "Perły na dnie" ( 1965 - składający się z kilku hrabalowskich nowel nakręconych przez różnych reżyserów: Menzla, Chytilową, Nemca, Jiresa, Schorma). Widać, że moi koledzy też rozumieli Hrabala, tylko inaczej. Nakręcili inne filmy. Jak dostałem propozycję przeniesienia na duży ekran " Obsługiwałem angielskiego króla" to początkowo odmówiłem. Dopiero później dałem się namówić.

Robert Kalinowski: Wielu reżyserów podchodziło do ekranizowania powieści Hrabala i często rezygnowali. Panu się zawsze udawało.

Jiri Menzel: Jest bardzo dobra zasada, której nauczyłem się w szkole i którą uważam za właściwą: do ekranizacji jakiegoś oryginalnego utworu literackiego trzeba podchodzić z pewnym szacunkiem do osoby autora. Zawsze starałem się mieć ten szacunek i prawie zawsze mi się to udawało. Udało się z Hrabalem, ze Sverakiem, z Vancurą, nie udało się z Havlem w "Operze żebraczej. Mój mistrz, profesor Otokar Vavra zawsze podkreślał, że zanim zaczniemy kręcić film należy wejść w tekst i zrozumieć dlaczego autor go napisał. Samemu także trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie "Po co mam to kręcić?"