"To nie książka o tym, kto i jak zabił Kennedy'ego, a raczej próba odnowienia śladów, jakie pół wieku temu zostawił w mińskim powietrzu pewien motyl". Tak zaczyna się książka o życiu w Mińsku Lee Harvey Oswalda, zabójcy prezydenta USA Johna F. Kennedy'ego.

Jak mówi jej autor, szef sekcji białoruskiej Radio Swaboda Aleksander Łukaszuk, wydana właśnie książka "Ślad motyla. Oswald w Mińsku" opowiada o "polowaniu na przeszłość". Jej bohaterem na równi z Oswaldem jest Mińsk w latach 1960-62.

"W ZSRR lat 60. Amerykanin, który z własnej woli przyjechał tu żyć i pracować, był jak motyl z innej planety" - pisze autor. Po zamachu na Kennedy'ego w 1963 roku, gdy Oswald został uznany za jedynego sprawcę, w ZSRR wokół mińskiego okresu jego życia zapadło milczenie. O tym nigdzie i nigdy w czasach radzieckich nie pisano, choć w Mińsku oczywiście wiedziano o tym - opowiada Łukaszuk.

Wskrzesić Mińsk z lat sześćdziesiątych

Książka to swoiste literackie śledztwo. Opisuje nie tylko pobyt Oswalda w Mińsku, ale i to, jak podczas przełomu lat 90. na Białorusi do dokumentów KGB o Oswaldzie dotarł amerykański pisarz Norman Mailer. Dotąd pozostał on jedynym człowiekiem spoza KGB, który miał do nich dostęp. Dzięki nim napisał bestsellerową "Historię Oswalda". O ile jednak Mailer tworzył psychologiczny portret Oswalda oczyma ludzi, którzy go znali, Łukaszuk wskrzesza atmosferę Mińska lat 60. Z gazet i kronik filmowych odtwarza realia, opisuje co i ile kosztowało, jaką muzykę grano na potańcówkach, jakie filmy w kinach, jakie noszono fryzury.

Zastanawia się też nad "złą karmą" Mińska dla prezydentów USA. Człowiek związany z Mińskiem zabił Kennedy'ego, Nixon niedługo po wizycie w Mińsku ustąpił ze stanowiska. Clinton, który też odwiedził Mińsk, wkrótce został postawiony w stan impeachmentu w Izbie Reprezentantów - mówi autor.

Czemu akurat Mińsk?

Czemu Oswald trafił właśnie do Mińska? Jak tłumaczy Łukaszuk, młody Amerykanin, który przyjechał w 1959 roku do Moskwy twierdząc, że chce zostać w ZSRR, był dla władz niepewny. Bano się zostawić go w Moskwie, wysyłanie go w głąb Rosji było niedogodne. Mińsk był ładniejszy, miał nowe fabryki, wyższy poziom życia. I był bezpieczny. Uważano, że Białoruś jest bardzo radziecką republiką, z bardzo dobrymi radzieckimi porządkami i dobrym KGB - mówi Łukaszuk.

Dziś przewodniki po stolicy Białorusi podkreślają, że Oswald mieszkał w latach 1960-62 w domu przy ul. Komunistycznej 4, pracował w zakładach radiowych Gorizont, w Mińsku ożenił się, urodziła mu się córka. Rozczarowany ZSRR, w czerwcu 1962 roku wrócił z rodziną do USA.

W Mińsku zostawił przyjaciół. Wielu ma jeszcze jego listy, zdjęcia; pokazują je z chęcią i opowiadają. W większości sądzą, że nie mógł być mordercą i uważają go za bardzo sympatycznego człowieka - mówi Łukaszuk.

Pozostało mieszkanie Oswalda, które przez cały jego pobyt było na podsłuchu - dziś wciąż mieszkają tam ludzie. Działa Pałac Związków Zawodowych, gdzie chodził na tańce i poznał żonę - Marynę. Istnieją zakłady Gorizont, mieszkanie przy ul. Czerwonej, gdzie odwiedzał przyjaciół, internat Instytutu Języków Obcych, gdzie spotykał się z dziewczynami.

Te miejsca to najważniejsze "kroki Oswalda w Mińsku" - mówi Łukaszuk. A były one - o czym również opowiada jego książka - bardzo pilnie śledzone.