Krzysztof Kolberger nauczył nas nie jak umierać, ale jak żyć, bo nadał swojemu życiu sens - mówił ks. Adam Boniecki w homilii podczas mszy w warszawskim kościele pw. św. Karola Boromeusza na Starych Powązkach. Artystę pożegnali członkowie rodziny, przyjaciele, przedstawiciele środowiska aktorskiego i liczni mieszkańcy stolicy.

Zobacz również:

Krzysztof Kolberger mówił kiedyś o sobie "jestem normalnym człowiekiem, też się boję" (...) on jednak promieniował spokojem, bo swojemu czasowi nadał sens - powiedział ks. Boniecki, nawiązując do wieloletniej choroby nowotworowej zmarłego artysty. Stał się dla tysięcy ludzi nauczycielem i mistrzem, wielkim dobrem narodowym. Mało komu towarzyszyła tak powszechna wdzięczność - podkreślił w homilii.

Krzysztof pokazał nam, że idąc w ciemnej dolinie można pięknie żyć (...) nie myśląc o tym, że żyjemy w cieniu śmierci. On nas nauczył nie jak umierać, ale jak żyć - mówił ks. Boniecki. Przypomniał również, że Kolberger był związany z postacią Jana Pawła II i był tym, który odczytał podczas żałoby narodowej po śmierci papieża jego testament. Przed homilią Piotr Adamczyk odczytał fragment listu do Koryntian.

"Dzisiejszy pogrzeb to świadectwo"

Dziś ten, który odczytywał słowa testamentu Jana Pawła II od nas oczekuje pożegnania. Nie będziemy tak dobrzy, jak dobry był w tym Krzysztof Kolberger. Nie tylko pięknie wypowiadał, ale przepięknie był, przepięknie uczestniczył w tych wszystkich niezwykle ważnych wydarzeniach, w których wrażliwość była najważniejsza. Nie jesteśmy w stanie dziś tak pięknie go pożegnać, jak potrafił żegnać innych. Przypominamy sobie czytane przez niego wiersze (...) zawsze czytał je w sposób niezwykły, tak jakby sam je napisał. Czytał bez dodatkowych fizycznych sztuczek, bez epatowania narzędziami, czytał tak, iż wszyscy wiedzieliśmy, że je rozumiał, czuł. Będzie nam brakowało tej estetyki i jego uczestnictwa - mówił minister kultury Bogdan Zdrojewski.

Artystę pożegnał także aktor i reżyser Jan Englert. Kiedy myślę o Krzysztofie (...) jest on dla mnie człowiekiem, który pojawiał się w naszym życiu, dawał trochę siebie i znikał. Pojawiał się, zostawiał ślad czegoś szlachetnego. Dzisiejszy pogrzeb jest dla mnie świadectwem, jak silna jest w nas obecnie potrzeba posiadania bohatera pozytywnego (...), kto byłby szlachetny, czysty, kto mógłby być naszym wzorem. Był człowiekiem niezwykle rzetelnym, planującym życie swoje i bliskich. I zawsze towarzyszył mu uśmiech - powiedział Englert.

Uczestnicząca w uroczystościach pogrzebowych Joanna Szczepkowska przyznała, że nie jest w stanie mówić o Krzysztofie Kolbergerze w czasie przeszłym. Nie ma wątpliwości, że wszyscy tu czujemy jego obecność. Jest takie prawo, że w szkole aktorskiej co cztery lata pojawia się niezwykły rocznik, taki rocznik pojawił się pod koniec lat 60. (...) jego częścią był niezwykły chłopak o błyszczących zawsze oczach, nieprawdopodobnej witalności i o aurze niezwykłego optymizmu. Wiadomo było już wtedy, że reżyserzy zwrócą na niego uwagę (...) pojawił się na scenie jako dawno oczekiwany amant, emanował miłością i szczególną łagodnością, łagodził spory. Krzysiu kochamy Cię - mówiła Szczepkowska.

Krzysztof Kolberger zmarł 7 stycznia. Miał 60 lat. Artysta od wielu lat zmagał się z chorobą nowotworową.

Aktor grał m.in. w "Kontrakcie" Krzysztofa Zanussiego, "Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny" Janusza Majewskiego, "Kuchni polskiej" Jacka Bromskiego, "Panu Tadeuszu" Andrzeja Wajdy (jako Adam Mickiewicz) i w filmie "Popiełuszko. Wolność jest wśród nas" Rafała Wieczyńskiego.

Występował na deskach m.in. Teatru Narodowego, Współczesnego i Ateneum. Wykreował także wiele ważnych ról w spektaklach Teatru Telewizji. Reżyserował m.in. "Krakowiaków i górali" Wojciecha Bogusławskiego, "Nędzę uszczęśliwioną" Macieja Kamieńskiego i "Żołnierza króla Madagaskaru" Stanisława Dobrzańskiego. Był wybitnym interpretatorem poezji - m.in. Czesława Miłosza, Cypriana Kamila Norwida, Juliusza Słowackiego, Adama Mickiewicza i Karola Wojtyły.

Kolberger angażował się w wiele wydarzeń związanych z ważnymi chwilami dla Polski. Za jedno ze swoich najważniejszych zadań aktorskich uważał odczytanie testamentu Jana Pawła II w czasie żałoby po śmierci papieża w 2005 r. Wiele osób pamięta go także z koncertu "Wielka Pani", który odbył się w pierwszą rocznicę śmierci Wojtyły, gdzie Kolberger recytował wiersze papieża-Polaka.