Ponad 46 tys. widzów obejrzało wystawę malarstwa Williama Turnera w krakowskim Muzeum Narodowym. To jedna z najchętniej oglądanych ekspozycji w ostatnich latach pod Wawelem.

Jestem zaskoczona. Turner dla historyków sztuki jest wspaniałym artystą, ale nie jest to nazwisko tak znane van Gogh czy Picasso - powiedziała dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie Zofia Gołubiew. Jak twierdzi, na frekwencję wpływ miały publikacje w mediach i tzw. "propaganda szeptana". Ludzie między sobą mówią: "Na to warto iść". Turner jest uznawany za prekursora impresjonizmu, a dla widzów impresjonizm stale ma magnetyczną moc - dodaje Gołubiew.

Od połowy października w Krakowie można oglądać 84 prace Turnera pochodzące z londyńskiej Galerii Tate oraz kilku kolekcji angielskich i amerykańskich. Wystawa została podzielona na działy odpowiadające starożytnej idei czterech elementów, z których zbudowany jest wszechświat: ziemi, wody, powietrza i ognia.

Turner był największym malarzem angielskiego romantyzmu. Jest uznawany za prekursora impresjonizmu i symbolizmu. Malował rzeczy nie do namalowania, np. wiatr czy mgłę. Potrafił doskonale przedstawić żywioły, ale nie wiem, czy temat ekspozycji, której scenariusz uważam za znakomity, wpłynął znacząco na frekwencję - zastrzegła Gołubiew.

Z powodu dużego zainteresowania wystawą w ostatnim tygodniu jej trwania - od 2 do 8 stycznia - muzeum postanowiło wydłużyć godziny zwiedzania do 20.

Największą publiczność w Muzeum Narodowym w Krakowie - 141 tys. osób - zgromadziła zorganizowana w 2001 r. wystawa "Od Moneta do Gauguina. Impresjoniści i postimpresjoniści z Musee d'Orsay w Paryżu", która trwała niecałe dwa miesiące. Drugie miejsce pod względem frekwencji - 102 tys. widzów - przypadło w 1997 r. prezentacji dzieł Marca Chagalla (również niespełna dwa miesiące), a trzecie urządzonej także w 1997 r. ekspozycji "Koniec wieku. Sztuka Polska modernizmu 1890 - 1914", którą przez dwa miesiące zobaczyło 80 tys. osób.