Po raz pierwszy w blisko 50-letniej historii Filharmonii Opolskiej na scenie wspólnie zagrali opolscy filharmonicy i muzycy jazzowi. Orkiestrę i zespół "Swing Quartet" poprowadził amerykański dyrygent William M. Costello.

Piątkowy koncert odbył się w ramach XI festiwalu "Jazz Rock Meeting". Zdaniem dyrektora artystycznego filharmonii, Wiesława Sierpińskiego, to dobrze, że jazz szeroko wchodzi do tej instytucji artystycznej. "Chcemy otworzyć filharmonię na inne gatunki muzyczne, by służyła nie tylko symfonicznej muzyce klasycznej" - mówi Sierpiński. Publiczność przez ponad dwie godziny bawiła się przy standardach Duke'a Ellingtona, Cole Portera i Michela Legranda. Szczególny entuzjazm wzbudziła kończąca pierwszą część koncertu wiązanka muzyki z filmów o agencie 007 - Jamesie Bondzie. Zdaniem młodszych uczestników imprezy, takie koncerty to szansa na przełamanie stereotypu "nudnej" muzyki w filharmonii. Prowadzący orkiestrę amerykański dyrygent William Michael Costello był rzeczywiście postacią przełamująca stereotypy. Jego energiczne ruchy i niemalże taniec przed pulpitem bardzo podobały się opolskiej publiczności.

Piątkowa impreza to przedostatni galowy koncert XI festiwalu "Rock Jazz Meeting", który po siedmioletniej przerwie odbywa się w Opolu. W programie jest jeszcze sobotni koncert "International Jazz Ensemble" Leszka Żądło, z gościnnym udziałem klarnecisty Harolda Rubina, którego prace plastyczne można było obejrzeć w sali kameralnej filharmonii. Natomiast w niedzielę w studenckim klubie "Kocioł" odbędzie się maraton rockowy.

00:50