Jego kariera zasługuje na taki zaszczyt – tak Sid Ganis, szef Amerykańskiej Akademii Filmowej, uzasadniał przyznanie honorowego Oscara Robertowi Boyle. Ten legendarny scenograf pracował na planie ponad stu produkcji, czyli robił ponad jeden film rocznie, wliczając dzieciństwo, bo dziś Boyle ma 99 lat.

Boyle miał zostać wielkim architektem, ale gdy nastały czasy wielkiego kryzysu, stracił pracę i zatrudnił się jako statysta przy filmach. W 1933 roku dostał pracę w dziale scenograficznym Studia Paramount, pracując z Hansem Dreierem. To pod jego okiem zyskał uznanie, a w latach 40. usamodzielnił się w branży filmowej jako uznany już twórca scenografii filmowych.

Cztery razy Oscar przeszedł mu koło nosa. Nominowany był za filmy "Północ - północny zachód" (1959), "Ale zabawa" (1969), "Skrzypka na dachu" (1971) i "Rewolwerowca" (1976). Uznanie zdobył też za pracę przy filmach Alfreda Hitchcocka. Nakręcił z nim "Sabotaż" (1942), "Cień wątpliwości" (1943), "Ptaki" (1963), "Marnie" (1964).

Inne jego znaczące filmowe dokonania to m.in.: "Z zimną krwią" (1967), "Afera Thomasa Crowna" (1968), “Portnoy's Complaint" (1972), “Szeregowiec Benjamin" (1980), “Rhinestone" (1984) i “Dragnet" (1987). Szesnaście lat temu przeszedł na zasłużoną emeryturę.