Niezwykle popularny we Francji festiwal "Szalone Dni Muzyki", z okazji Roku Chopinowskiego, po raz pierwszy zawita w tym roku do naszego kraju. Tanie bilety, krótkie występy i pomysł prezentowania utworów w kilku salach jednocześnie powodują, że ten festiwal przyciąga również tych, którzy na co dzień nie chodzą na koncerty muzyki klasycznej.

Jak obiecują organizatorzy "La Folle Journee", Warszawę również opanuje szaleństwo.

Koncerty będą odbywać się od rana do północy w kilku miejscach równocześnie. W Teatrze Wielkim, Narodowm, w Operze i w plenerze na Placu Teatralnym. Na szczęście będzie już ciepło, bo polską edycję festiwalu zaplanowano na czerwiec.

Widzowie zawsze mogą sami układać sobie program. I to jest taki festiwal, na którym spotykają się i grają i wielkie gwiazdy, i uczniowe konserwatorium, i amatorzy. Dla Rene Martina, dyrektora artystycznego festiwalu, inspiracją był koncert U2. Pomyślałem wtedy, że muszę stworzyć jakiś pomost, który pozwoli przyciągnąć mi tę publiczność. Skoro kochają U2 - mogą przecież pokochać też Starwińskiego i Bartoka - mówił Martin na spotkaniu w Warszawie.

Wszystko zaczęło się we francuskim Nantes. Gwiazdy zgodziły się dawać więcej krótszych koncertów za mniejsze pieniądze, ale w ten sposób zyskały nową publiczność. W 2010 roku na trasie festiwalu są m.in Bilbao, Niigata, Biwako, Tokio, Kanazawa i Rio de Janeiro. Finałowym punktem trasy koncertowej będzie właśnie Warszawa.