Wielka gwiazda polskiej piosenki Ewa Demarczyk kończy 74 lata. Kilkanaście lat temu piosenkarka wycofała się z życia publicznego. O jej życiu opowiada książka "Czarny anioł" pióra Angeliki Kuźniak i Eweliny Karpacz-Oboładze, która właśnie trafia do księgarń.

Ewa Demarczyk, uwielbiana gwiazda polskiej piosenki, kilkanaście lat temu zniknęła ze scen. Wiadomo, że mieszka w domu w Wieliczce. Bardzo rzadko odbiera telefony, niemal wcale nie pokazuje się na mieście. Dlaczego zniknęła? Książka "Czarny anioł odpowiada na to pytanie pośrednio - autorkom nie udało się skontaktować z artystką.

Milczenie Demarczyk. "Nie umiała godzić się z niedoskonałościami"

Być może odpowiedzi na pytanie o przyczyny milczenia Demarczyk należy szukać w jej charakterze. Z książki "Czarny anioł" wyłania się obraz skrajnej perfekcjonistki, która nie umiała godzić się z niedoskonałościami, także swoimi. Była znana z konsekwencji w egzekwowaniu swoich wymagań podczas koncertów. Jeżeli chciała mieć na scenie dwa fortepiany, to rezygnowała z koncertu, jeśli ich nie było. W Kijowie zaproponowano fortepian w kolorze bordo, koncert miał spore opóźnienie, ale nie rozpoczął się, aż sprowadzono czarny instrument. 

Kiedy nie spodobała się jej okładka płyty z piosenkami Zygmunta Koniecznego, 10 tys. okładek poszło na przemiał. W sztuce nie uznawała żadnych ustępstw. (...) Wystarczyło omsknięcie i była afera. Ewa Demarczyk mówiła: "Stop". I trzeba było grać od początku. Próba potrafiła trwać bardzo długo - wspominał Andrzej Marzec z zespołu artystki. Słynęła z wybuchowego charakteru, a największe awantury miały miejsce przed koncertami. Ewa na niedogodności reagowała zawsze tak samo - czyli awanturą - mówi Ryszard Orzechowski z Pagartu. Gwałtowna, apodyktyczna. Naprawdę potrafiła wpaść w furię - wspomina Janusz Frączek z zespołu Demarczyk. Potrafiła robić awantury. Z wyzwiskami, przekleństwami, ze wszystkim, co w prawdziwej awanturze powinno być zachowane - tak zachowała się Demarczyk we wspomnieniach saksofonisty Przemysława Dyakowskiego. 

Stanęła przed mikrofonem niepozorna. Publiczność oniemiała

Demarczyk była studentką architektury, kiedy związała się z kabaretem Cyrulik założonym przez studentów krakowskiej Akademii Medycznej. Pierwszy raz zaśpiewała publicznie w lutym 1961 roku na krakowskim Balu Rymarza. Kilka miesięcy później postanowiła zdawać do PWST i dostała się za pierwszym razem, choć komisja nisko oceniła jej warunki zewnętrzne, dykcję i ruch na scenie. W następnym roku Demarczyk zerwała z Cyrulikiem i rozpoczęła współpracę z Piwnicą pod Baranami. Tak rozpoczął się najlepszy okres jej kariery, kiedy w repertuarze miała "Czarne anioły", "Taki pejzaż", "Karuzelę z madonnami". W 1963 roku jako nieznana jeszcze szerszej publiczności debiutantka wygrała festiwal w Opolu. 

Stanęła przed mikrofonem zupełnie niepozorna. Z ostrym makijażem, w czarnej, niezbyt efektownej sukience. I zaśpiewała. Ale jak zaśpiewała! Publiczność po prostu oniemiała. (...) W ciągu jednego wieczora narodziła się gwiazda - wspomina Marek Karewicz. Kilka miesięcy później na festiwalu w Sopocie zobaczył Demarczyk dyrektor paryskiej Olympii Bruno Coquatrix i zaprosił ja na występy do Francji. To będzie moja druga Edith Piaf - miał powiedzieć. Tak się jednak nie stało. 

"Zmarnowała ten Paryż"

Byłam w Paryżu, gdy Ewa miała pierwsze występy. Mam wrażenie, ze zmarnowała ten Paryż przez swoje upory. A była naprawdę wspaniała. Miała szansę na wielką międzynarodowa karierę - wspomina Krystyna Zachwatowicz, która wraz z przyjaciółmi podsuwała Demarczyk francuskie piosenki do śpiewania. Ale ona niczego nie chciała przyjąć. Myśmy ją błagali. Nie i już. Wiele lat później śpiewała w różnych językach. Ale to było już za późno - dodała Zachwatowicz. 

Demarczyk odrzuciła dwuletni kontrakt, jaki zaproponował jej Coquatrix, miała już jednak status gwiazdy w kraju. Na jej koncerty przychodziły tłumy, płyty rozchodziły się w rekordowych nakładach, wygrywała kolejne konkursy i festiwale. Nagradzano ja też za granicą. W 1973 roku Demarczyk zerwała z Piwnicą pod Baranami, postawiła na budowanie samodzielnej kariery, profesjonalnego zespołu. 

Życie osobiste nie układało się idealnie. Pierwsze małżeństwo zawarte na początku lat 70. ze skrzypkiem z "Mazowsza", trwało zaledwie kilka miesięcy. Po raz drugi Demarczyk wyszła za mąż w 1979 roku. Mąż okazał się złodziejem, który okradał znajomych artystki, a także ją samą. Demarczyk nie mogła w to uwierzyć, odwiedzała męża w więzieniu na Montelupich, do chwili, gdy zobaczyła swoją broszkę u właścicielki kawiarni na krakowskim rynku. Kobieta potwierdziła, że kupiła ją od męża Demarczyk. Po zaocznym rozwodzie artystka trafiła na pewien czas do szpitala.  

W 1986 roku Rada Miasta Krakowa powołała Państwowy Teatr Muzyki i Poezji pod nazwą Teatr Ewy Demarczyk z siedzibą przy ul. Floriańskiej 55. Sześć lat później kamienica została zwrócona Kościołowi, a teatr chwilowo zakwaterowano w Muzeum Lenina, na czas remontu docelowej siedziby w byłym kinie Wisła. Po kolejnych pięciu latach, gdy remont dobiegał końca, zgłosili się spadkobiercy przedwojennych właścicieli budynku. Demarczyk nie zgodziła się płacić im czynszu, w 1997 roku teatr dostał nakaz eksmisji. Wynajęta przez właścicieli firma ochroniarska wyrzuciła teatr z budynku. Zespół na pewien czas znalazł schronienie w Bochni, ale dawał coraz mniej koncertów. Władze Krakowa, nie chcąc finansować instytucji, która tak mało działa, proponowały Demarczyk współpracę z Teatrem Ludowym, co artystka kategorycznie odrzuciła.  

Ostatni występ z zespołem - w 1999 roku

Ostatni koncert Demarczyk z zespołem odbył się 8 listopada 1999 roku w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Sala żegnała ją owacją na stojąco. W lutym następnego roku artystka rozwiązała zespół. Od tamtego czasu spotykała się z przyjaciółmi coraz rzadziej, stopniowo wycofywała się z życia. 

Rozczarowana ludźmi, wycofała się z życia publicznego

Izabella Cywińska i Leszek Długosz, którzy słuchali ostatnich koncernów Demarczyk uważają, że artystka straciła głos. Siedziałem zdruzgotany. Na scenie toczyła się dramatyczna bitwa o przetrwanie. Co się stało? Na tle perfekcyjnego, doskonale wyćwiczonego zespołu solistka toczyła walkę. Niestety przegraną! - wspomina Długosz. Ci, którzy rozmawiali z artystką w ostatnich latach twierdzą, że jest rozgoryczona postępowaniem władz Krakowa i rozczarowana ludźmi.  

Dwa lata temu media obiegła informacja, że ma wyjść nowa płyta Ewy Demarczyk. Ówczesny minister kultury Bogdan Zdrojewski spotkał się z artystką, aby wręczyć jej resortową nagrodę. Okazało się, że w jej archiwum jest ponad 60 utworów dotąd niewydanych, większość zarejestrowana w wersji koncertowej. Autorki biografii otrzymały od ministerstwa zapewnienie, że podtrzymuje ono chęć wydania płyty Demarczyk, jednak udzielenie dotacji możliwe jest dopiero po skierowaniu do ministerstwa wniosku. A takiego wniosku nikt nie złożył. 

Książka "Czarny anioł" ukazała się nakładem wydawnictwa Znak.