"Poeta przegranych" – tak wspomina Andrzeja Wajdę czołowy brytyjski dramaturg Nick Dear. Jest autorem wielu sztuk i scenariuszy, które opowiadają o ważnych momentach w brytyjskiej historii. Wielokrotnie odwiedzał Polskę. Jego sztukę „Władza” wystawiono w 2005 roku na scenie Teatru Narodowego w Warszawie.

Bogdan Frymorgen RMF FM: Każdy kraj, w każdej dziedzinie sztuki, ma swojego wieszcza. Andrzej Wajda miał niewątpliwie w Polsce taką pozycję w kinie. W jaki sposób, twoim zdaniem, jego twórczość wpłynęła na rozwój kina światowego?

Nick Dear: Dla mnie Andrzej Wajda zostanie na zawsze poetą przegranych. Bohaterowie jego filmów przegrywają wojny, przegrywają bitwy i polityczne pojedynki. Wajda przedstawia ludzi, którym z różnych powodów, najczęściej z uwagi na historyczne uwarunkowania, się nie powiodło. Jako reżyser ich nie osądza, ale uwypukla ich człowieczeństwo, nawet w najbardziej brutalnych i tragicznych okolicznościach. Jego filmy opowiadają też o ryzyku, jakie człowiek gotowy jest ponieść, by uczynić ten świat lepszym. Na wieść o śmierci reżysera raz jeszcze przypomniałem sobie te najważniejsze tytuły i myślę, że Wajda miał niezwykłą umiejętność obrazowania ważnych historycznych wydarzeń przez współczesne oko filmowej kamery. Miał w sobie taki naturalny filtr.

Jaki film Wajdy zrobił na tobie największe wrażenie?

Bez wątpienia "Sprawa Dantona". To moim zdaniem najlepszy film o rewolucji francuskiej, jaki kiedykolwiek powstał. Jest długi, ma w sobie niezapomniane napięcie i różnorodność tematów. No i ten dyskurs natury moralnej, który toczy się przez cały film. To się już nie zdarza we współczesnym filmie - reżyserowie nie mają czasu ani ochoty zaprezentować debaty w tak mikroskopijnym szczególe. Między innymi dlatego jest to dla mnie niezwykle inspirujący film, który poniekąd wpłynął na moją twórczość dramaturgiczną - nauczył mnie wprowadzania ważnej debaty do świata rozrywki - film i teatr przecież do niego nalezą. "Sprawa Dantona" jest bardzo aktualnym obrazem i jednocześnie bardzo uniwersalnym - ukazuje do czego jesteśmy się w stanie posunąć idąc drogą rewolucji. Jeśli chcemy zmieniać świat, musimy o tym pamiętać. A Wajda w tym filmie dał nam znakomitą lekcję człowieczeństwa, w całym jego spektrum.

Andrzej Wajda był odważnym twórcą. Brał na warsztat ważne dla Polski i siebie samego tematy, usiłując dokonywać odważnej syntezy. Jak przyjąłeś pierwsze filmy Wajdy, zrobione zaraz po wojnie - "Pokolenie" czy "Kanał" -  pytam bardziej o stronę formalną jego reżyserii?

Najbardziej zapamiętałem "Popiół i Diament". Ten film pod względem formalnym i wizualnym zawsze przypominał mi "Obywatela Kane’a" Orsona Wellsa. Wajda najwyraźniej zaadoptował w tym okresie twórczości technikę jakiej używano w Hollywood i zastosował ją w zupełnie innym kontekście - w tym przypadku powojennej Polski. Używał szerokokątnych obiektywów, filmował plan z dołu, nie bał się pokazać na ekranie sufitów. Starał się dotrzeć do widza nie tylko fabułą, ale także sposobem kręcenia scen. W tym czasie w Wielkiej Brytanii nikt tak nie filmował. Gdy powstawał "Popiół i Diament" brytyjskie filmy były bardzo płaskie. Wajda był już wtedy trójwymiarowy. Na pewno należał do grupy awangardowych twórców, którzy dokonywali na ekranie śmiałych eksperymentów. To samo działo się na etapie montażu czy dopasowywania muzyki do obrazu. Już wtedy był niewątpliwie w czołówce.

Co twoim zdaniem odziedziczą po Wajdzie przyszli twórcy, mam na myśli nowe pokolenia filmowców?

Andrzej Wajda nie bał się wolnego tempa fabuły, dawał scenom oddech, nie spieszył się. Uważam, że współczesny świat kina błędnie wierzy w zawrotne tempo akcji. Wszystko na ekranie musi się dziać błyskawicznie, filmy montowane są na bezdechu, a wszystkiemu towarzyszy ogłuszająca muzyka. Wajda ignorował takie nowoczesne trendy. Myślę, że kryje się w tym bezcenna lekcja dla przyszłych filmowców. Wiem też, że Wajda zasłużył się Polsce nie tylko jako reżyser. Ofiarował wiele ukochanemu Krakowowi. Niech wspomnę Centrum Manggha, które stoi naprzeciwko Wawelu, czy jego szkołę reżyserii w Warszawie. To także lekcja dla młodych twórców: pamiętajcie, by rewanżować się miejscu, z którego pochodzicie i skąd czerpiecie energię. Trzeba dawać z siebie więcej niż tylko filmy. To bardzo ważne, by artyści wspierali miejsca, które zainspirowały ich sztukę. Andrzej Wajda wiedział, jak być wdzięczny.

To wspaniałe, że udało mu się pozostawić po sobie taki ślad, zarówno filmowy jaki i życiowy...

Liczba filmów, jaką Wajdzie udało się zrealizować, jest sama w sobie niezwykłym osiągnięciem. Nie zapominajmy, że film to bardzo drogie przedsięwzięcie. Mimo wszystko Wajda odniósł pod tym względem olbrzymi sukces. A jeśli dodamy do tego fakt, że wszystkie jego produkcje traktują o sprawach ważnych i istotnych, to staje się oczywiste, że o filmach Wajdy będą dyskutować przyszłe pokolenia. Większość hollywoodzkich produkcji przepadnie z kretesem. Za kilka lat nikt nie będzie o nich pamiętać, ani o ich reżyserach. Andrzeja Wajdy nie zapomnimy nigdy.


(j.)