Marlon Brando miał "nigdy nie zagrać w tym filmie", o swoją rolę walczyć musiał także Al Pacino. Teraz nie wyobrażamy sobie ekranizacji "Ojca chrzestnego" bez tego wybitnego aktorskiego duetu. 40 lat temu do kin trafiła pierwsza część trylogii filmowej Francisa Forda Coppoli.

Kultowy, wybitny, legendarny...

Dokładnie 4 dekady temu na srebrnym ekranie zadebiutowało jedno z największych arcydzieł w historii kina. Gdy po latach słyszę komplementy na temat tego filmu, myślę: "Jaka szkoda, że nie mówili mi tego wcześniej, nie dawali wsparcia" - tak pełną problemów pracę nad "Ojcem chrzestnym" z 1972 roku podsumowuje po latach Coppola.

Wysiłek jednak się opłacił. Dzieło należy dziś do kanonu popkultury, motyw przewodni ścieżki dźwiękowej jest jedną z najpopularniejszych melodii świata, a dialogi stały się legendą. "Mężczyzna, który nie ma czasu dla swojej rodziny nie jest prawdziwym mężczyzną", "Nigdy nie mów nikomu spoza rodziny o tym, co myślisz", "Złożę mu propozycję nie do odrzucenia", "Zostaw broń, zabierz cannoli", "Na kontrakcie znajdzie się albo jego podpis, albo mózg", "Jesteś moim starszym bratem i kocham cię, ale nigdy więcej nie występuj przeciwko rodzinie", "Gdybyś przyszedł do mnie jako przyjaciel, (...) twoi wrogowie staliby się moimi wrogami i baliby się ciebie" - to tylko niektóre ze znanych cytatów z "Ojca chrzestnego".

Pierwsza część trylogii o sycylijsko-amerykańskiej rodzinie Corleone premierę miała 15 marca 1972 r., tuż przed 33. urodzinami Coppoli. 35 lat później, w 2007 r., Amerykański Instytut Filmowy uznał "Ojca chrzestnego" za drugi najwybitniejszy film w historii amerykańskiego kina (miejsce pierwsze w klasyfikacji zajął "Obywatel Kane").

"Ojca chrzestnego" doceniła Akademia

Dzieło Coppoli, połączenie kina gangsterskiego i rodzinnej sagi, nominowane do Oscara w 11 kategoriach, zdobyło ostatecznie trzy statuetki, w kategoriach: najlepszy film, aktor pierwszoplanowy (Marlon Brando) i scenariusz adaptowany (Mario Puzo i Francis Ford Coppola). Brando odmówił jednak przyjęcia Oscara za swoją rolę w "Ojcu chrzestnym", na znak protestu przeciw, jak tłumaczył, dyskryminacji Indian w USA.

W obsadzie, oprócz Brando, który wcielił się w postać Vita Corleone, znaleźli się m.in.: Al Pacino (jako Michael Corleone), James Caan (jako Santino "Sonny" Corleone), Robert Duvall (w roli Toma Hagena, consigliere w rodzinie Corleone, czyli rodzinnego prawnika i doradcy), Diane Keaton (w roli Kay), Talia Shire (w roli Connie), a także John Cazale (jako Fredo), Richard S. Castellano (jako Clemenza) i Lenny Montana (jako Luca Brasi).

Autorem muzyki do "Ojca chrzestnego" jest włoski kompozytor Nino Rota (1911-1979), który wcześniej współpracował z Federico Fellinim (stworzył muzykę m.in. do jego filmów "La Strada", "Noce Cabirii", "Słodkie życie", "Osiem i pół"). Scenariusz "Ojca chrzestnego" powstał na podstawie powieści amerykańskiego pisarza włoskiego pochodzenia, Mario Puzo (1920-1999).

"Co za amatorstwo. To się do niczego nie nadaje"

Po latach reżyser tak wspominał pracę nad pierwszą częścią trylogii: Pierwszy film okazał się bardzo trudny do zrealizowania. Byłem młodym reżyserem. Nie miałem wielkiego doświadczenia, gdy podejmowałem się tej adaptacji. Ta powieść zaczęła mnie przerastać.

Coppola realizował "Ojca chrzestnego" dla wytwórni Paramount Pictures. Wiele lat później opowiadał, że na początku producenci nie byli z niego zadowoleni. Praca przy pierwszym "Ojcu chrzestnym" wiązała się dla mnie z ciągłym niepokojem, nieustannym oczekiwaniem, że mnie wyleją. (...) Pamiętam na przykład, jak byłem kiedyś w toalecie, weszli jacyś ludzie z zespołu i powiedzieli: "Co za amatorstwo. To się do niczego nie nadaje" - wspominał.

Wspomnienia jego i aktorów o okresie pracy nad "Ojcem chrzestnym" znalazły się w wydanym w 2008 r. boksie DVD "The Godfather. The Coppola Restoration", zawierającym materiał filmowy Paramount Pictures (dystrybucja w Polsce: Imperial CinePix); oprócz samej trylogii Coppoli, w zestawie znalazły się materiały dodatkowe, wśród nich dokument pt. "A Look Inside".

Żona reżysera, Eleanor, tak z kolei zapamiętała tamten okres: Mieliśmy dwoje dzieci, byłam w ciąży z trzecim. Przeżywaliśmy straszne chwile. Wydawało nam się, że lada chwila upadnie to całe przedsięwzięcie.

Nie chcieli Brando, nie chcieli Pacino

Trudności dla Coppoli zaczęły się już na etapie kompletowania obsady filmu. Miałem wielkie problemy, by przekonać studio, że wybrałem właściwych aktorów - opowiadał później. Producenci nie chcieli zaakceptować ani Brando w roli seniora rodu Corleone, ani Pacino w roli Michaela. Ówczesny prezes Paramount Pictures powiedział: "Oświadczam, że Marlon Brando nigdy nie zagra w tym filmie" - opowiadał Coppola. Słowa reżysera potwierdził aktor James Caan, filmowy Santino, mówiąc: "Pamiętam, że miał duże kłopoty. Gdy tylko wspomniał o Brando, jeden z dyrektorów powiedział: "Jeśli jeszcze raz wymieni pan to nazwisko, wyleci pan".

Podobne problemy dotyczyły obsadzenia roli Michaela Corleone. Coppola od początku widział w niej Ala Pacino. Tymczasem producenci, jak opowiadał reżyser, sugerowali raczej Ryana O'Neala lub Roberta Redforda, którzy - ich zdaniem - "mogliby przypominać Włochów z północy". Zdjęcia próbne do roli Michaela mieli też m.in. Martin Sheen oraz James Caan, który ostatecznie wystąpił w filmie w roli Santino. Producenci nie byli zadowoleni ze zdjęć próbnych Pacino, ale Francis upierał się przy nim - wspominał później Caan. Sam Pacino opowiadał zaś: To nie miało końca. Wciąż próby i próby. Powiedziałem nawet kiedyś: "Nie czuję się dobrze tam, gdzie nie jestem mile widziany". Nieustępliwość Francisa sprawiła jednak, że dostałem tę rolę.

Pacino: Mówili, że nie jestem tym, kogo chcieli

Mimo to nawet gdy rozpoczęły się zdjęcia, aktor nie czuł się na planie w pełni akceptowany. Gdy dostałem już rolę Michaela, wszyscy pytali, "kiedy on wreszcie coś pokaże". Podczas kręcenia dochodziły mnie słuchy, że "nie jestem tym, kogo chcieli". Powiem więcej, ludzie chichotali, gdy ustawiałem się przed kamerą. W studio oglądano nakręcone sceny ze mną i pytano, "dlaczego on jest taki nudny". Myślałem, że już po mnie - wspominał Pacino.

Pozytywny przełom nadszedł dopiero, gdy kręcona była scena, w której Michael zabija Sollozza w restauracji. Po tej scenie producenci stracili wątpliwości co do Pacino. Aktor przyznał po latach: Gdy zastanawiam się, co przyniosło mi najwięcej satysfakcji, myślę, że chyba to, iż udało nam się przetrwać. Francis jest przykładem osoby, której los dobrze ilustruje powiedzenie: "Jeśli człowiek nie sięga dalej niż na wyciągnięcie ręki, to po co nam niebo?" - powiedział o Coppoli Pacino.

"Traktowaliśmy to jak żart"

Robert Duvall, odtwórca roli Hagena, tak z kolei wspominał pracę z reżyserem: W ciągu pierwszych tygodni na planie nabrałem do niego szacunku. Paramount dawała mu w kość, a drugi reżyser deptał mu po piętach, aby natychmiast wskoczyć na jego miejsce, jeśli tylko wyleją Francisa.

Mimo początkowych kłopotów z szefami studia, atmosfera na planie między aktorami była dobra, nie brakowało humoru. Traktowaliśmy to trochę jak żart, bo nikt nie wiedział, czy coś z tego wyjdzie - przyznał Duvall. Ja, zamiast Hagen, wciąż mówiłem Hogan - wspominał początki pracy nad rolą. Coppola opowiadał z kolei o oryginalnych metodach stosowanych przez Marlona Brando. Jak wspominał reżyser, podczas zdjęć próbnych do otwierającej film sceny z Bonaserą Brando powiedział o Donie Corleone, że "on jest jak buldog", a następnie, aby wypełnić sobie policzki i zmienić głos, włożył sobie do ust chusteczki higieniczne.

Opowieść o Michaelu Corleone

Centralną postacią filmowej trylogii jest syn i sukcesor Vita, Michael, który swój los przypieczętował w chwili, gdy zdecydował się pójść drogą ojca. Brat Sonny tłumaczył mu zasady działania mafii: "Myślisz, że to wojsko, gdzie można strzelać z odległości kilometra? Ty musisz strzelać z tak bliska, żeby ich mózgi obryzgały ci garnitur".

Od momentu dokonania wyboru, Michael zaczyna za niego płacić. Choć jest silny, brutalny, wyrachowany i potrafi manipulować ludźmi, ma świadomość tragizmu własnego losu. Całe życie spędziłem, chroniąc moją rodzinę - powie na starość. Będzie już jednak skrajnie nieufny wobec otoczenia i coraz bardziej ogarnięty strachem.

Po latach Michael martwi się, że jest złym człowiekiem, że popełnił zbyt wiele grzechów. I zastanawia się, czy ma szanse na odkupienie tych grzechów - powiedział o roli Pacino Coppola.