"Woda na sicie. Apokryf czarownicy" - to nowa książki Anny Brzezińskiej, autorki "Córek Wawelu". Tym razem sceną wydarzeń jest nie dwór ostatnich Jagiellonów, ale wymyślona przez pisarkę fantastyczna kraina wzorowana na dawnej Italii. Oskarżona o morderstwo i praktykowanie magii La Vecchia snuje swoją opowieść wprost z lochów inkwizycji.

Mieliśmy do rozdania pięć książek "Woda na sicie. Apokryf czarownicy". Egzemplarze trafią do pięciu osób, z którymi skontaktujemy się telefonicznie.

Matką oskarżonej o morderstwo i praktykowanie magii La Vecchii była wiejska dziewczyna, miejscowa ladacznica, być może potajemna kochanka dziedzica okolicznych ziem. Bohaterka książki zeznaje, ale plącze się w tych zeznaniach i lawiruje. Czytelnik sam musi ocenić, czy oskarżona jest czarownicą. Urządza ona swego rodzaju teatr dla inkwizycji. Zależało mi, żeby to była bohaterka, która nie będzie tylko ofiarą prześladowania, która podejmie grę z przesłuchującymi i bardzo  będzie chciała "być" - opowiada w RMF FM Anna Brzezińska. "Woda na sicie" to oparta na zapisach przesłuchań, wielowarstwowa powieść, poruszająca temat procesów czarownic i kontrowersyjnych praktyk inkwizycji. 

Przeczytaj fragmenty książki "Woda na sicie. Apokryf czarownicy" to nowa książki Anny Brzezińskie (materiały Wydawnictwa Literackiego):

***Uwierzył, że ludzkie czyny i pragnienia da się uporządkować i przyciąć w proste smugi inkaustu, tak skutecznie pozbawione właściwości pod palcami niezliczonych skrybów, że nie niosą już niczego nieoczekiwanego. Bezwiednie stał się mnichem niezdolnym przyjąć w siebie więcej niż jedną prawdę oraz jedno pragnienie, gdyż wy, mnisi, dopuszczacie jedynie wielość bezgłowych świętych, w całej zaś reszcie dążycie do pojedynczości i osobności. Nawet zioła w klasztornych ogrodach rozsiewacie każde w oddzielnej bruździe, przykrojonej w geometryczne kształty, żeby dobroczynny wpływ księżyca splótł naturalne skłonności szałwii, tymianku czy macierzanki z doskonałością równobocznych trójkątów i kwadratów.

***Odpowiadam dalej, że nie zdołacie przeniknąć naszych kłamstw, ponieważ nigdy nie usiedliście wokół ognia na zimowym polu, gdzie wszyscy kolejno znoszą swoje strzępy opowieści, po czym, przywierając do siebie i dygocząc na zimnie, układają je jeden na drugim, jakby naprędce budowali z suchych gałęzi szałas, który ochroni ich przed wichrem. Nigdy nie byliście w takim miejscu, panie, i nie kosztowaliście zimowego wina, kiedy krąży coraz szybciej wokół płomieni, podawane z rąk do rąk, a policzki rozpłomieniają się, wargi wilgotnieją i w głębi ciała budzi się przyjemne gorąco, którego nie wywieje już wicher. O poranku wszyscy rozchodzą się w swoje strony, prócz snów unosząc ze sobą cudze słowa. Lecz wy, nawykli wyłącznie do ciasnej panoramy kamienia, pozłoty i kadzidła, nigdy nie byliście w takim miejscu. Nie rozumiecie, że słowa nie da się zatrzymać. Nikt tego, dobry panie, nawet nie próbuje, bo opowieść ożywa w mroku i razem z mrokiem gaśnie. Tymczasem wasze księgi, pozszywane z martwej skóry i martwych słów, nie zdechną już nigdy, choćbyście je ukryli w ciemnych salach, piwnicach czy sekretnych schowkach.

***Pomimo swoich ksiąg, modlitw i narzędzi tortur staliście się bezradni i zagubiliście się pomiędzy opowieściami, ponieważ odpowiedzią na jedno kłamstwo jest drugie. I teraz wszystkie te kłamstwa zaciskają się wokół siebie i spętlają w węzły tak ciasne, jak te, którymi się mocuje liny do kołowrotów, zanim powierzy im się życie minnatori w ich podróży w głąb ziemi.