"Kot w butach" klimatem przypomina nieco spaghetti westerny z lat 60., ale stylem nawiązuje filmów Tarantino - opowiada Katarzynie Sobiechowskiej-Szuchcie, dziennikarce RMF FM Antonio Banderas, który w filmie użycza głosu słynnemu rudzielcowi. Ja określiłabym to jako animowane, komediowe kino akcji - dodaje Salma Hayek, filmowy głos Kitty.

Katarzyna Sobiechowska-Szuchta: Macie ulubione bajki z dzieciństwa? Kot w butach był jedną z nich?

Salma Hayek: Nie był, ale teraz jest zdecydowanie moją ulubioną.

Antonio Banderas: Ja już nie pamiętam (śmiech). Ale wiem, że ten latino Kot w butach kocha Kopciuszka. I Śnieżkę. I wszystkie inne damy też.

Film "Kot w butach 3D" to w zasadzie nie jest typowa bajka, przypomina trochę legendarne westerny Sergio Leone.

Antonio Banderas: Tak, to prawda, klimatem przypomina nieco spaghetti westerny z lat 60., ale stylem nawiązuje też w jakiś sposób do westernów Tarantino, który się nimi później inspirował.

Salma Hayek: Ale nie jest to oczywiście typowy western, film jest bardzo nowoczesny, inny niż popularne animacje. Określiłabym to jako animowane, komediowe kino akcji.

Kitty Kociłapka, postać, którą dubbingujesz, ma wyjątkowy dar, czyli niezwykle delikatny dotyk. Ale te bardzo miękkie łapki nie przeszkadzają jej być twardą sztuką.

Salma Hayek: Bardzo dobrze to opisałaś, ma miękkie łapki, ale jest twarda jak stal. Do tego, nie ukrywajmy, jest bystra, bardzo szybka, powiedzmy sobie szczerze - jest świetna we wszystkim.

Antonio Banderas: To oczywiście nie jest do końca prawda, bo ona jest okropnie przebiegła i ma na koncie wiele ciemnych sprawek (Salma i Antonio zaczynają przekomarzać się, mówią jednocześnie, trudno ich zrozumieć. Antonio martwi się, że nie można zadać kolejnego pytania, ale Salma nie przestaje mówić...)

Salma Hayek: Najważniejsze, że do mnie zawsze należy ostatnie słowo.

Bohater, któremu ty Antonio użyczasz głosu, to mały kot z wielką osobowością.

Antonio Banderas: Dodaj jeszcze, że z wielkim głosem (śmiech). Taki był zresztą pomysł, żeby zbudować jego postać na kontraście. Jest drobniutki, ma malutkie ciałko, więc postanowiliśmy dać mu potężny, nisko brzmiący głos. Nikomu wcześniej o tym nie mówiłem i może cię zaskoczę, ale budując tę postać miałem w pamięci doskonałego brytyjskiego aktora Davida Nivena. On specjalizował się w rolach dobrze wychowanych dżentelmenów z wyższych sfer. Cieszę się, że po filmowej części, w której mój bohater bardzo utył, teraz znów jest szczupły i znów jest superbohaterem.

Dobrze się znacie, pracowaliście przy kilku filmach "Pewnego razu w Meksyku", "Frida" czy "Mali agenci".

Salma Hayek: Chyba nikt oprócz ciebie nie wie, że ja tam gram, pojawiam się na ekranie jako dziewczyna w bikini, w scenie, w której dzieci oglądają telewizję.

Antonio Banderas: Spokojnie moja droga, wielu mężczyzn na pewno pamięta cię z tej sceny.

I z "Desperado". To był wasz pierwszy wspólny film.

Antonio Banderas: Było cudnie, oboje tak bardzo zaufaliśmy Robertowi Rodriguezowi, który nas połączył. Pamiętam, jak bardzo był zaangażowany w swój projekt, a nam wszystkim udzielił się ten jego entuzjazm.

Salma Hayek: Czułam, że Robert uwierzył we mnie, to były doskonałe czasy. Antonio był wtedy super ciachem, to znaczy nadal jest, ale wtedy kochała się w nim Madonna, grał z Tomem Hanksem i Tomem Cruisem, to był jego czas. A dla mnie to były dopiero początki, byłam nikomu nieznaną dziewczyną. Ale kiedy przyjechałam na plan, Antonio przyjął mnie jakbym była Meryl Streep. Pomagał mi, wspierał... Wiesz Antonio, tak naprawdę do dziś jestem ci za to wdzięczna.

Oboje przyjechaliście do Ameryki, to nie angielski, a hiszpański jest waszym pierwszym językiem, a teraz oboje użyczacie głosów w hollywoodzkiej superprodukcji, czy to nie zabawne?

Antonio Banderas: To paradoks i dowód na to, jak zaskakujący bywa świat. Nigdy, nawet w najśmielszych marzeniach nie przypuszczałem, gdy przyjechałem do Ameryki, że ktoś kiedyś do mnie zadzwoni i poprosi, żebym użyczył mojego głosu.

Salma Hayek: To rodzaj zemsty, mój odwet (śmiech). Za to, że kiedyś odrzucali mnie na castingach z powodu mojego akcentu.

Jakie były reakcje waszych dzieci na ten film?

Salma Hayek: Ja byłam zdenerwowana, gdy zabrałam na pokaz moją małą córeczkę. Valentina jest bardzo wybredna, ale zachwyciła się Kotem w butach i natychmiast zażądała DVD. No ale na to musi jeszcze poczekać.

Antonio Banderas: Moje dzieci mają już 26, 21 i 15 lat, więc nie oczekuję od nich aż takiej ekscytacji jak od kilkulatka. Ale są fanami filmów, bardzo interesują się dobrym kinem, więc bardzo podoba im się ta animacja. To jest zresztą taki film, który może podobać się widzowi w każdym wieku.

Zaczęliśmy od bajek z dzieciństwa. Może ułożymy jeszcze krótka bajkę na do widzenia, ja zaczynam. "Dawno, dawno temu były sobie dwa koty"...

Antonio Banderas: "Aż nagle, pewnego dnia, do jednego z nich przyszedł niespodziewany gość"...

Salma Hayek: "Było tam również jajko, słynny Humpty Dumpty"...

"I żyli długo i szczęśliwie". Jak to zwykle w bajkach bywa...