Andrzej Wajda odebrał nagrodę berlińskiego festiwalu filmowego, Złotego Niedźwiedzia za całokształt twórczości. W ten sposób uzupełnił swoją kolekcję najważniejszych statuetek przyznawanych twórcom filmowym.

Podczas środowej konferencji prasowej Wajda podkreślał, jak ważny był i jest dla niego festiwal w Berlinie. Berlinale było ważne dla nas wszystkich; Berlinale było w większym stopniu festiwalem filmów społecznych, politycznych - do tego dążyliśmy. Berlin był miejscem wolności najbliżej Warszawy - mówił reżyser.

Wspominał także wielu przyjaciół, których odwiedzał w Berlinie. - Tu mieszkali artyści, którzy myśleli tak, jak myśmy wtedy myśleli. Dobrze się rozumieliśmy. Przyjechać do Berlina to przyjechać do miejsca, gdzie dobrze rozumieją rolę sztuki - stwierdził Wajda.

Jednocześnie przyznał, że szczęście nie kojarzy mu się z nagrodami: Czasem sam trud jest większą nagrodą. Sam fakt, że przetrzymałem, że przestałem na mrozie jeszcze jeden dzień zdjęć do filmu - wyznał w rozmowie z RMF FM.

Statuetkę Niedźwiedzia uroczyście wręczył Andrzejowi Wajdzie dyrektor festiwalu podczas wieczornej ceremonii. Połączono ją z pokazem filmu Wajdy "Piłat i inni", zrealizowanego w 1972 roku dla niemieckiej telewizji ZDF na motywach powieści Bułhakowa "Mistrz i Małgorzata". Pytany o motywy swego wyboru, Wajda wyjaśnił, że lubi i ceni ten film, a równocześnie uważa go za "skrzywdzone dziecko", wobec którego ma pewien dług.

To kolejny laur dla wielkiego polskiego reżysera, współtwórcy polskiej szkoły filmowej. Zdobywając Złotego Niedźwiedzia, Wajda stanie się posiadaczem wszystkich najważniejszych międzynarodowych nagród filmowych: Oscara (2000 rok), Złotej Palmy w Cannes (1981), Złotych Lwów w Wenecji; w 1982 roku otrzymał nagrodę Césara, a w 1990 Felixa. Od 1997 jest członkiem Grona Nieśmiertelnych francuskiej Akademii Sztuk Pięknych. Jest też m.in. doktorem honoris causa kilku uczelni wyższych i kawalerem orderu francuskiej Legii Honorowej.