PRL wymagał całkowitego podporządkowania, a to jest przeciwne człowiekowi - mówił Andrzej Wajda w Warszawie na spotkaniu z widzami, które nawiązywało do obchodów 25. rocznicy pierwszych wolnych wyborów. Skrytykował myślenie o czasach PRL z nostalgią.

Spotkanie, zatytułowane "Wajda totalnie. 25 lat wolności", odbyło się w kinie Atlantic. Poprzedziły je projekcje trzech filmów: "Człowieka z marmuru", "Człowieka z żelaza" i "Bez znieczulenia". Na widowni zasiedli uczniowie szkół ponadpodstawowych.

Reżysera pytano m.in., co sądzi o osobach deklarujących tęsknotę za PRL. Ci ludzie, którzy pozytywnie mówią gdzieś tam w głębi serca "komuno, wróć!", czego oni chcą? Oni chcą ustroju, w którym nic się nie musi - powiedział autor "Człowieka z żelaza".

Jak przypominał młodej widowni, w PRL-u samodzielność i inicjatywa nie były dobrze widziane.

Marnie mu płacą, no to i marnie pracuje, ale trudno go pogonić, no bo się mu mało płaci (...) ważne jest, żeby nie buntował się, żeby się ze wszystkim godził - charakteryzował miniony ustrój Wajda, dodając, że "ten system wymagał całkowitego podporządkowania, a to jest przeciwne człowiekowi".

W kinie Atlantic artyście towarzyszyli żona Krystyna Zachwatowicz, a także aktorzy: Jerzy Radziwiłowicz i Marian Opania, którzy wystąpili w "Człowieku z żelaza", oraz Teresa Budzisz-Krzyżanowska, która grała Hamleta w przedstawieniu w reżyserii Wajdy w krakowskim Starym Teatrze.

Wśród najnowszych filmowych planów Wajdy jest realizacja filmu o malarzu Władysławie Strzemińskim. Pytany o postęp prac nad tym projektem, o to, kiedy mniej więcej mógłby rozpocząć się zdjęcia, Wajda zastrzegł: Myślę o takim filmie, ale dokąd nie mam scenariusza, nie mogę powiedzieć ani kiedy zacznę, ani czy mi się uda.

(j.)