Mistrz Wit Stwosz tworzył ołtarz w Bazylice Mariackiej w Krakowie 12 lat. Jego ostatnia konserwacja zajęła ponad 6 lat. Od dziś każdy może podziwiać ołtarz dłuta mistrza gotyku w odrestaurowanej i odświeżonej wersji. XV-wieczny zabytek mierzy 11 na 13 metrów. Największe figury mają prawie 3 metry wysokości. W sumie jest ich 200, a ich twarze mają rysy krakowskich mieszczan. Sam mistrz na stworzeniu działa zarobił krocie, potem zbankrutował i okrył się hańbą. Do końca życia przypominały mu o tym wypalone żelazem na policzkach znamiona.

Po ponad sześciu latach prac badawczo-konserwatorskich ołtarz Wniebowzięcia NMP dłuta Wita Stwosza można ponownie oglądać w pełnym blasku. 

Ołtarz Wita Stwosza jest tryptykiem. Jego skrzydła się otwierane o godzinie 11:50. Dawniej ołtarz otwierany był tylko podczas największych świąt kościelnych, na co dzień wierni mogli więc oglądać tylko skrzydła ołtarza zamkniętego.

Ołtarz Wita Stwosza – renowacja

Prace konserwatorskie przy średniowiecznej perle Krakowa - czyli ołtarzu Wita Stwosza w Bazylice Mariackiej - trwały ponad 6 lat.

Dzięki renowacji jeden z najsłynniejszych polskich zabytków odzyskał dawny blask i kolory.

Konserwacji poddane zostały elementy konstrukcyjne, wszystkie rzeźby i zdobienia snycerskie. Odsłonięto ich pierwotną kolorystykę, oczyszczając wszystkie elementy z zabrudzeń, przemalowań, retuszy i uzupełnień, które narastały w ciągu ponad 500 lat. "Ołtarz wypiękniał" - podkreśla proboszcz parafii ks. infułat Dariusz Raś.

Renowacja XV-wiecznego zabytku rozpoczęła się we wrześniu 2015 roku. Trzy lata później restauratorzy podczas pracy nad odnową rzeźby św. Jakuba odczytali datę: 1486. Możliwe, że figury na ołtarzu dłuta Wita Stwosza zostały ukończone wcześniej, niż podają oficjalne źródła. Ołtarz został poświęcony trzy lata po tej dacie.

Ołtarz Wita Stwosza - historia

Ołtarz Wita Stwosza w Bazylice Mariackiej w Krakowie jest jednym z największych dzieł sztuki. To drewniana konstrukcja, którą wykonano z trzech rodzajów drewna: lipowego, dębowego i modrzewiowego.

Mierzy 11 na 13 metrów. Największe figury mają prawie 3 metry wysokości. Wit Stwosz zaczął nad nim prace w 1477 roku i skończył po 12 latach.

Główną sceną, znajdującą się w środkowej szafie, jest Zaśnięcie Marii Panny. Na skrzydłach przedstawiono chwile z życia Marii i Jezusa.

Figury, których w ołtarzu jest ponad 200, wyrzeźbione są z litych kloców lipowych.

Złote szaty apostołów występują obok codziennych ubiorów noszonych w średniowiecznym Krakowie. Postać Madonny zachowuje ideał średniowiecznego piękna, ale apostołom Stwosz nadał rysy mieszczan krakowskich. W realistycznym podejściu do postaci posunął się tak daleko, że widać dokładnie ich różne ułomności: defekty wyglądu, zdeformowane dłonie, napęczniałe żyły na nogach, ślady chorób skórnych.

Cała konstrukcja wykonana jest w drewnie dębowym, natomiast tło w modrzewiu. Pnie, z których ciosano najwyższe postacie, musiały pochodzić z ok. 500-letnich drzew. To oznacza, że dziś drewno ma ok. 1000 lat.

Nie jest jasne, kto i dlaczego zdecydował o powierzeniu prac nad ołtarzem Witowi Stwoszowi. Nie wiadomo też, ile kosztowało stworzenie dzieła. Zachował się zapis o jednej wypłacie, opiewającej na kwotę 2808 florenów. Było to całkowite wynagrodzenie lub też jego ostatnia rata. Suma ta stanowiła równowartość rocznego budżetu miasta i odpowiadała wartości kilku kamienic.

W 1939 roku dzieło na kilka lat opuściło Bazylikę Mariacką. Zostało ono ukryte przed hitlerowcami w Sandomierzu. Niemcy odnaleźli jednak ołtarz i przewieźli go najpierw do Berlina a później Norymbergi. Do Krakowa powrócił w 1946 roku i przez kilka lat był konserwowany i naprawiany.

Wit Stwosz - kim był

Wit Stwosz to spolszczone nazwisko niemieckiego rzeźbiarza. W rzeczywistości nazywał się on Veit Stoß.

Do Krakowa przybył z żoną Barbarą oraz małym synkiem. W Krakowie urodził się jego drugi syn, któremu dał na imię Stanisław.

Kiedy Wit Stwosz ukończył ołtarz mariacki, dostał jeszcze kilka zleceń. To on wykonał nagrobek króla Kazimierza Jagiellończyka, który można podziwiać w Katedrze na Wawelu. Potem wraz z rodziną wrócił do Niemiec i zamieszkał w Norymberdze.  

Jego chwała pozostała w Krakowie, ponieważ w Norymberdze okrył się hańbą.

Zainwestował dużą sumę w spekulacje tekstylne Hansa Starzedla, a gdy ten zbankrutował, by móc odzyskać pieniądze, Stwosz podrobił dokument poręki.

Fałszerstwo zostało wykryte, a artysta trafił do więzienia. Za karę wypalono mu rozgrzanym żelazem piętna na obu policzkach.

Wit Stwosz dożył 95 lat.