W Zielonce pod Warszawą na planie "Przedwiośnia" w reżyserii Filipa Bajona trwała wczoraj wojna polsko-bolszewicka - kręcono scenę, w której Cezarego Barykę przed strzałem z rosyjskich okopów broni dawny przyjaciel z Baku.

Plan filmowy "Przedwiośnia" zdominowali wczoraj statyści ubrani w rosyjskie mundury. Wśród nich - trudno widoczny w gęstej mgle - miota się młody żołnierz w polskim mundurze, Cezary Baryka (czyli Mateusz Damięcki). Sasza - rosyjski przyjaciel Cezarego (prywatnie Sasza Karpienko, "najprawdziwszy Rosjanin" jak nazywa go ekipa) w ostatniej chwili powstrzymuje kolegę przed strzałem w kierunku Baryki. "Kamera stop!" - woła reżyser Filip Bajon.

Zdjęcia do ekranizacji "Przedwiośnia" Stefana Żeromskiego przekroczyły półmetek. "Reżyserowi nie wypada filmu chwalić, ale jest dobrze" - mówi Bajon. W Polsce będziemy pracować do 20 września, potem jedziemy do Azerbejdżanu, gdzie czekają nas trudne zdjęcia rewolucji. Cofniemy się o kilka lat, do początku opowieści Żeromskiego. Zakończymy sceną kręconą w Warszawie - będzie nią marsz Baryki na Belweder".

Bajon podkreśla, że grający Barykę Mateusz Damięcki okazał się strzałem w dziesiątkę. "Strzałem obsadowym" - wyjaśnia. Młodziutki, 19-letni student warszawskiej szkoły teatralnej jest praktycznie na planie non-stop. Nie narzeka jednak na zmęczenie. "Radzi sobie znakomicie, zwłaszcza że to niełatwe, mając za partnerów takie gwiazdy, jak choćby Janusza Gajosa, grającego jego ojca" - chwali reżyser. Damięcki żałuje natomiast, że za sobą ma najprzyjemniejsze sceny filmu, w których Baryka głównie romansuje.

06:30