"Była niezwykle radosną, dowcipną kobietą. Przez 50 lat uczyła Polaków poczucia humoru" - tak Witold Bereś wspomina zmarłą w poniedziałek Joannę Chmielewską. "Uważam, że zasłużyła na najwyższe odznaczenie państwowe za uczenie Polaków uśmiechu i optymizmu nawet w smutnych czasach" - dodaje.

Zobacz również:

Powieści Chmielewskiej to był świeży oddech w strupieszałej atmosferze ponurej polskiej prozy drugiej połowy XX wieku - ocenia Witold Bereś - dziennikarz, pisarz i członek kapituły nagrody Wielkiego Kalibru dla powieści sensacyjnych i kryminalnych. To niezwykłe, że jej się udało w trudnych czasach stworzyć powieści, które były hitami na całym świecie - dodaje.

Zdaniem Beresia, powieści Chmielewskiej są ponadczasowe. Udało jej się uciec z pętli propagandy i ideologii czasów PRL-u, stworzyć literaturę optymizmu i uśmiechu. To wielkie osiągnięcie. Chmielewska była nie tylko kobietą dowcipną i radosną, ale miała także wrażliwość na drugiego człowieka - tłumaczy dziennikarz. Mamy coraz więcej fantastycznych polskich powieści kryminalnych, z każdym rokiem więcej, ale muszę powiedzieć, że nie tylko w kryminałach, ale w ogóle w polskiej literaturze brakuje mi takiego radosnego uśmiechu Chmielewskiej - podsumowuje.

Joanna Chmielewska to pseudonim literacki Ireny Kuhn. Pisarka urodziła się 2 kwietnia 1932 roku w Warszawie. W 1954 roku ukończyła Wydział Architektury Politechniki Warszawskiej, pracowała jako architekt m.in. w Biurze Projektów Energetycznych, przy budowie warszawskiego Domu Chłopa, Biurze Projektów Stolica. Od 1970 roku zajmowała się wyłącznie twórczością literacką.