Śmiertelny wypadek w kopalni Sobieski w Jaworznie na Śląsku. Na nocnej zmianie zginął tam górnik, który został przysypany węglem. Dwóch innych zostało lżej rannych. Informację o zdarzeniu otrzymaliśmy na Gorącą Linię RMF FM.

Wypadek wydarzył się 500 metrów pod ziemią, tuż po godzinie 3 rano.

Górnicy przygotowywali wtedy tak zwany chodnik likwidacyjny. Jest on niezbędny, żeby wyciągnąć urządzenia i zabezpieczenia ze ściany wydobywczej. Właśnie w czasie tych prac nagle oderwały się bryły węgla i przygniotły górnika.

Mężczyznę wywieziono na powierzchnię, ale zmarł w drodze do szpitala. Dwóch pozostałych górników, już na powierzchni, zgłosiło się do lekarza. Ich obrażenia nie są jednak poważne.

Sprawą zajął się już Urząd Górniczy. Specjaliści będą teraz sprawdzać, dlaczego bryły węglowe się oderwały i czy wszystko było odpowiednio zabezpieczone.

W ubiegłym roku opad skał stropowych lub węgla ze stropu należał do stosunkowo częstych przyczyn śmiertelnych wypadków w kopalniach. Nadzór górniczy wielokrotnie zwracał wówczas uwagę na niewystarczające zabezpieczenie stropu podczas prowadzonych prac.

Kopalnia Sobieski, gdzie doszło do wypadku, należy do Południowego Koncernu Węglowego z grupy energetycznej Tauron. Okoliczności sobotniego wypadku wyjaśnia Okręgowy Urząd Górniczy w Katowicach. Inspektorzy sprawdzą m.in. czy wyrobisko było należycie zabezpieczone, a prace były prowadzone zgodnie z zasadami sztuki górniczej.

Od początku tego roku do końca lipca w całym polskim górnictwie doszło do 1451 rozmaitych wypadków, z czego 1066 w kopalniach węgla kamiennego. Zginęło 16 górników, a 13 odniosło ciężkie obrażenia (z tego odpowiednio 13 i 6 w kopalniach węgla kamiennego).

Poprzedni śmiertelny wypadek w kopalni węgla miał miejsce 26 sierpnia, kiedy w kopalni Mysłowice-Wesoła zginęli trzej pracownicy firmy świadczącej usługi na rzecz kopalni. Zostali przygnieceni potężnym kablem, który spadł do szybu, gdzie się znajdowali. Był to zarazem najbardziej tragiczny tegoroczny wypadek w górnictwie.