​Sukces poszukiwań w dolnośląskim Lubaniu. Eksploratorzy potwierdzili istnienie wybudowanych w czasie II wojny światowej podziemnych tuneli. Korytarze mają nawet kilkaset metrów. Pod ziemię, na głębokość ponad 20 metrów, kamery wpuszczono między innymi do jednego z głównych korytarzy.

Na Górze Kamiennej w sobotę ruszyły odwierty, dzięki czemu udało się dowiercić do wejścia prowadzącego do głównego schronu. Trwają kolejne odwierty. To najbezpieczniejsza metoda dotarcia do podziemi, do których od ponad 70 lat nikt nie zaglądał. Pod ziemią może być porzucony sprzęt wojskowy, pozostałości szpitala polowego czy dokumenty. 

Korytarz jest w stanie surowym, to znaczy, że nie został obetonowany, przynajmniej w tych miejscach, w które zajrzeliśmy. Jest ukończony pod kątem takiego stemplowania, widać, że to ładnie oszalowany obiekt, całkiem wysoki - w centralnej części ten korytarz ma 3 metry wysokości. Jest zalany - powiedział Łukasz Orlicki z Grupy Eksploracyjnej Miesięcznika "Odkrywca".

Widzimy w kamerze drewnianą obudowę, widać, że strop jest podparty. Teraz będziemy wiercić w następnym korytarzu, żeby sprawdzić, czy jest w nim woda, jaki jest jego stan, żeby wiedzieć którędy można by spróbować wejść do środka - zaznaczył Orlicki.



Na przełomie lutego i marca 1945 roku Lubań była areną walk pomiędzy Armią Czerwoną i oddziałami niemieckimi. Dojście do góry było zaminowane. Czołgi, którym udało się w tę okolicę dotrzeć, zostały zniszczone. Okolice podziemnych tuneli - schronu były w rękach Niemców do końca maja 1945 roku. 

Po zakończeniu wojny okolicami Kamiennej Góry w Lubaniu zainteresowało się Przedsiębiorstwo Poszukiwań Terenowych. W raporcie z 9 lutego 1950 roku znalazła się informacja o tym, że pod ziemią istniały trzy chodniki, które Niemcy przed odejściem wysadzili w powietrze. Wcześniej mieli tam zdeponować sprzęt wojskowy. Wejść do podziemi nie udało się jednak odnaleźć. Próby dotarcia do podziemnych tuneli były zbyt kosztowne i ryzykowne. Poszukiwania, również bezskuteczne, prowadziło także wojsko. 


Pierwsze próby dotarcia do schronu podjęto siedem lat temu. Jesienią 2011 roku Grupa Eksploracyjna Miesięcznika "Odkrywca" i Stowarzyszenie Miłośników Górnych Łużyc rozpoczęli pracę odkopania chodnika ewakuacyjnego. 300-metrowy tunel miał prowadzić do głównego schronu. Rok później eksploratorom udało się wejść pod ziemię. Okazało się jednak, że tunel nie został ukończony. Znaleziono w nim wagonik górniczy. Badania nie odpowiedziały jednak na pytanie w jakim stanie jest główny obiekt. 

Wejścia do schronu zostały zniszczone. Odkopanie ich wiązałoby się z kosztownym i ryzykownym przedsięwzięciem, dlatego eksploratorzy wybrali metodę wierceń. 

Nie jest to jednak proste zadania. Technicznie będziemy próbowali się wwiercić na głębokość około 22 - 24 metrów. Na początku będą miękkie warstwy, w których wierci się najtrudniej. Dalej powinna być warstwa bazaltu - powiedział wcześniej Łukasz Orlicki z GEMO.

Eksploratorzy dysponują szkicem przedstawiającym plan podziemnego schronu. W miejskim archiwum odnalazł go Tomasz Bernacki ze Stowarzyszenia Miłośników Górnych Łużyc. Na planie są chodniki liczące koło 100 - 150 metrów. Nie wiadomo jednak ile zostało wykonanych. Miejsca do odwiertów wyznaczono już w terenie. Projekt finansuje Lubań.

(ph)