Donald Trump straszy Kongres kolejnym zawieszeniem pracy rządu. W czwartek wygasa prowizorium budżetowe Stanów Zjednoczonych.

Jeżeli politycy Partii Republikańskiej i Demokratycznej nie dojdą do porozumienia, rząd nie będzie mieć pieniędzy na dalsze funkcjonowanie. W praktyce oznacza to, że pracownicy federalni pójdą na przymusowe urlopy. Zamknięte będą choćby waszyngtońskie muzea czy Parki Narodowe w USA. Turyści w Nowym Jorku nie będą mogli na przykład zwiedzić Statuy Wolności. 

To może być drugi shutdown - w tym roku. I drugi w czasie prezydentury Donalda Trumpa. Tyle tylko, że pierwszy w zasadzie nie został zauważony, a Amerykanie specjalnie nie odczuli problemów z budżetem. To wszystko działo się podczas weekendu. Po nim zawarto tymczasowe porozumienie.  

Prowizorium wygaśnie w czwartek, jeżeli politycy Partii Demokratycznej i Republikańskiej nie dojdą do porozumienia. 

Polityczni przeciwnicy Donalda Trumpa odgrażają się, że kolejne shutdown będzie dłuższe i kosztowne politycznie dla Republikanów w czasie listopadowych wyborów do Kongresu.  Polityków poróżniła sprawa reformy imigracyjnej - dokładnie jej kształt oraz budowa muru na granicy z Meksykiem. 

Donald Trump straszy Demokratów, że nie pójdzie na ustępstwa i swoich politycznych przeciwników oskarża o działanie na szkodę Ameryki. Stwierdził, że "będzie zachwycony" zawieszeniem działalności rządu, jeśli Kongres podczas negocjacji budżetowych nie zaakceptuje jego reformy imigracyjnej i jeżeli nie znajdą się pieniądze na wzmocnienie granic i budowę muru. Dał do zrozumienia w ten sposób, że nie ustąpi. Republikanie mogą przyjąć kolejne prowizorium budżetowe w Izbie Reprezentantów, gdzie mają solidną większość, zwykłą przewagą głosów. Jednak w Senacie do przyjęcia ustaw okołobudżetowych, w tym ustawy o przedłużeniu prowizorium budżetowego, wymagana jest aprobata przynajmniej 60 senatorów, a Republikanie posiadają w tej izbie tylko 51 głosów.

(m)