Ewentualne wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej może oznaczać utratę nawet czterech milionów miejsc pracy - twierdzi w rozmowie z niemiecką agencją dpa Owen Tudor z brytyjskiej centrali związkowej TUC. W opinii Tudora najbardziej zagrożone są miejsca pracy w branżach nastawionych na eksport, m.in. motoryzacyjnej i chemicznej.

Ewentualne wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej może oznaczać utratę nawet czterech milionów miejsc pracy - twierdzi w rozmowie z niemiecką agencją dpa Owen Tudor z brytyjskiej centrali związkowej TUC. W opinii Tudora najbardziej zagrożone są miejsca pracy w branżach nastawionych na eksport, m.in. motoryzacyjnej i chemicznej.
23 czerwca Brytyjczycy zagłosują w referendum ws. Brexitu (zdj. ilustracyjne) /Ernie Janes Photoshot /PAP

W przypadku Brexitu - jak podkreślił Tudor - narażonych na likwidację będzie wiele innych miejsc pracy, gdyż Wielka Brytania utraci dostęp do unijnego rynku. To może z kolei sprawić, że przestanie być atrakcyjnym krajem dla zagranicznych inwestorów.

Pod koniec kwietnia Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) ostrzegła, że Brexit oznaczałby dla brytyjskiej gospodarki "duży negatywny wstrząs". Gdyby kraj opuścił Wspólnotę, jego gospodarka skurczyłaby się o 3 proc. do 2020 roku i o 5 proc. do 2030 roku w porównaniu z sytuacją, gdyby Brexitu udało się uniknąć.

Politycy, którzy prowadzą kampanię w ramach Brexitu, w tym były burmistrz Londynu Boris Johnson, przekonują, że jeśli kraj przestałby być członkiem UE, to brytyjska gospodarka rozkwitłaby. Nie musiałaby bowiem już wpłacać rocznych składek do UE, wyzwoliłaby się z biurokracji i zawarła własne umowy handlowe.

Sondaże pokazują, że brytyjski elektorat jest bardzo podzielony w sprawie przyszłości kraju w UE, a różnica między obozami zwolenników i przeciwników Brexitu jest niewielka. Referendum zaplanowano na 23 czerwca.

(mpw)