Modę na porozrywane na strzępy koszule biznesmenów lansuje największa francuska centrala związkowa – prokomunistyczna Powszechna Konfederacja Pracy. Związkowcy w ledwo zawoalowany sposób apelują o atakowanie szefów koncernów i rwanie noszonych przez nich koszul.

Nie pozwolimy na masowe zwolnienia pracowników bez walki - grozi związkowiec z prokomunistycznej Powszechnej Konfederacji Pracy, który w parodii dziennika telewizyjnego sam występuje w podartej na strzępy koszuli. Tłumaczy, że bogaci przedsiębiorcy, którzy "jedzą kawior na śniadanie" wliczają zniszczone ubrania w koszty służbowe. Jedna koszula porwana - i tak będą mieli dziesięć innych - wyjaśnia.

Kontrowersyjna propozycja inspirowana była niedawnym atakiem związkowców na szefów linii lotniczych Air France. W czasie szarpaniny siedem osób zostało rannych, a dwóch członków dyrekcji uciekało przez płot w podartych koszulach. Ich zdjęcia obiegły cały świat i związkowcy zdali sobie sprawę, że tego rodzaju akcje budzą największe zainteresowanie mediów.

To jednocześnie odpowiedź rozgniewanych związkowców na aresztowanie przez policję sprawców ataku na dyrekcję Air France, którym grożą kary do 5 lat więzienia. Wiele nadsekwańskich mediów oskarża Powszechną Konfederację Pracy o nawoływanie do przemocy, ale władze próbują załagodzić sytuację, zapewniając, że rozumieją "niepokój związkowców".

Socjalistyczny prezydent Francois Hollande i członkowie rządu są zresztą sami coraz bardziej przestraszeni, bo związkowcy wypowiedzieli im wojnę. Ci ostatni zaczęli odmawiać podawania ręki szefowi państwa, a przemawiających publicznie ministrów obrzucają jogurtami.

(j.)