Brigitte Bardot stanęła po stronie Gerarda Depardieu, który znalazł się w ogniu krytyki po decyzji o opuszczeniu Francji z powodu wysokich podatków. Zdaniem słynnej aktorki ataki na jej kolegę po fachu są nieusprawiedliwione. "Reprezentuje Francję swą wyjątkową popularnością i sławą" - podkreśliła w specjalnym oświadczeniu.

Popieram Gerarda Depardieu - ofiarę całkowicie nieuzasadnionej nagonki - napisała aktorka, słynąca głównie z niestrudzonej walki o prawa zwierząt. Prawda, że lubi korridę, lecz to nie przeszkadza mu być wspaniałym aktorem, który reprezentuje Francję swą wyjątkową popularnością i sławą - dodała.

Bardot skrytykowała także oskarżycielski wobec Depardieu tekst innego aktora Philippe'a Torretona, opublikowany w dzienniku "Liberation". Poleciła autorowi, by zachował "swój jad, ordynarność, swą mierność i zazdrość do tego, by obrażać tych, którzy na to zasługują".

Gwiazda kina nie chce płacić wysokich podatków

63-letni Depardieu jest od niedawna zameldowany w belgijskiej wiosce Nechin tuż przy granicy z Francją. Znalazł tam schronienie przed 75-procentowym podatkiem, który muszą płacić Francuzi zarabiający ponad milion euro rocznie. Po fali krytyki, w tym z ust premiera Francji, postanowił zrzec się francuskiego obywatelstwa, co wywołało jeszcze większe wzburzenie.

Według dziennika "Le Monde" Depardieu na razie mieszka w wystawionym już na sprzedaż domu w Paryżu i żegna się z kupcami i rzemieślnikami w swoim rejonie.