Kondolencje, wyrazy współczucia i słowa wsparcia dla rodzin ofiar zamachu w Paryżu. Z natychmiastową reakcją internautów spotkał się atak na redakcję satyrycznego tygodnika "Charlie Hebdo", w którym zginęło 12 osób, a 11 zostało rannych. Użytkownicy mediów społecznościowych, m.in. Twittera, masowo biorą udział w akcji „#JeSuisCharlie”, czyli „Jestem Charlie”.

"Je suis Charlie" stało się hasłem solidarności z 12 ofiarami ataku w Paryżu. Akcja szybko zyskała na Twitterze rzesze fanów.

Na Twitterze roi się od wyrazów wsparcia dla redakcji satyrycznego magazynu. "Jestem całym sercem z 'Charlie Hebdo'" - napisała jedna z internautek. Jeden z użytkowników portalu zamieścił rysunek, którego bohaterami są zamordowani rysownicy magazynu, z podpisem: "Wolę umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach. Jesteśmy z Wami". 

Inni internauci gorzko konkludują: "To złe czasy dla humoru". I podkreślają: "Nie ma wolności, bez wolności prasy".

Masowe demonstracje na ulicach Francji

Po zamachu, na manifestacjach w miastach Francji zgromadziło się ponad 100 tysięcy ludzi. 

Według policji w Paryżu 35 tys. ludzi demonstrowało na placu Republiki, niedaleko redakcji tygodnika i w miejscu stolicy, w którym zazwyczaj organizowane są protesty. Wiele osób trzymało czarne naklejki lub transparenty z napisem "Je suis Charlie". BBC relacjonuje z kolei, że zgromadzeni na placu Republiki ludzie trzymali podniesione do góry ołówki i długopisy na znak solidarności z zabitymi rysownikami "Charlie Hebdo".

Z najnowszych danych policji wynika, że na ulice Lyonu wyszło 10-15 tys. ludzi, podczas gdy w Tuluzie demonstrantów było ok. 10 tys.

Co najmniej 13 tys. ludzi manifestowało w Rennes w Bretanii, około 7 tys. w Marsylii. Demonstracje odbyły się również m.in. w Nicei i Nantes. W tym ostatnim mieście były premier Francji Jean-Marc Ayrault powiedział dziennikarzom, że ludzie wychodzą na ulice, by "powiedzieć 'nie' nienawiści, podłości, terroryzmowi, a powiedzieć 'tak' wolności".

62-letni William Ouzilou, który na demonstrację w Lyonie przyszedł z żoną, powiedział agencji AFP, że czytał satyryczny tygodnik, gdy był młody. Zabity w zamachu Georges "Wolinski to rysownik mojej młodości" - dodał. Nie możemy pozwolić, by wolność prasy, wolność wypowiedzi została zamordowana w tak tchórzliwy sposób. Niczego nie da się zbudować na barbarzyństwie - oświadczył Ouzilou.

Z kolei 58-letnia Evelyne Serre mówiła, że ma wrażenie "iż jesteśmy na wojnie". Boję się o młodych ludzi na całym świecie - dodała wierna czytelniczka "Charlie Hebdo".

"Charlie Hebdo" wielokrotnie ściągał na siebie krytykę świata muzułmańskiego w związku z publikacją satyrycznych wizerunków Mahometa. W listopadzie 2011 roku biura tygodnika zostały podpalone. W 2007 roku pismo zostało pozwane do sądu z oskarżeniem o rasizm, ale skarżący - wśród których były dwie główne francuskie organizacje muzułmańskie - przegrali sprawę. Satyra tygodnika wymierzona jest nie tylko w islam, ale i w inne religie, w tym w katolicyzm i judaizm. Jeszcze częściej "Charlie Hebdo" szydził z polityków, z lewicy i prawicy.