Polska hamuje cały kontynent. Najwyższy czas wymyślić nowy system, by Polska przestała dyktować warunki polityki klimatycznej Unii Europejskiej - tak organizacje ekologiczne, Greenpeace i WWF, komentują klimatyczne weto Polski. Warszawa zawetowała wnioski wczorajszego posiedzenia ministrów środowiska państw Unii ws. tzw. kroków milowych na drodze do redukcji emisji CO2 we Wspólnocie do 2050 roku.

Polska pogorszyła jeszcze bardziej wizerunek swojej przestarzałej gospodarki i hamuje postęp całego kontynentu. Europa bardzo potrzebuje uwolnić się od drogiego importu paliw kopalnych, które codziennie na wielką skalę uniemożliwiają ożywienie gospodarcze i bezpieczeństwo klimatyczne - komentował dyrektor ds. polityki klimatycznej Greenpeace Joris den Blanken.

Greenpeace wezwał przywódców europejskich, w tym kanclerz Niemiec, premierów Danii i Wielkiej Brytanii oraz prezydenta Francji, aby kwestię ambicji klimatycznych Unii poruszyć na najbliższym unijnym szczycie.

"Jeden kraj nie może blokować dziesięciolecia postępu Europy"

Także WWF nie pozostawia na Polsce suchej nitki. Najwyższy czas, by wymyślić nowy system podejmowania decyzji, by Polska przestała dyktować warunki europejskiej polityki klimatycznej. Jeden kraj członkowski po prostu nie może blokować dziesięciolecia postępu Europy w tej kwestii - oświadczyła odpowiedzialna za politykę klimatyki UE w WWF Jason Anderson. Zamiast wzmocnić niewydolny przemysł węglowy, który sieje spustoszenie zarówno w obszarze zdrowia publicznego, jak i środowiska, Polska powinna zacząć inwestować w czyste technologie energetyczne - dodała.

Jej zdaniem, UE do tej pory starała się uwzględnić polskie interesy i była elastyczna, jeśli chodzi o cele i finansowanie. Trzeba pochwalić duńską prezydencję za jej starania i prace, by wynegocjować porozumienie - stwierdziła.

Także organizacje pozarządowe z koalicji "Climate Action Network Europe", skupiającej ponad 150 organizacji pozarządowych z Europy, skrytykowały postawę Polski. Warszawa najpierw robiła, co mogła, żeby podzielić Europę, a koniec końców samotnie przeciwstawiła się reszcie UE. Takim uporem Polska może co najwyżej skutecznie zablokować sobie dostęp do unijnych funduszy, ale nie zablokuje klimatycznych ambicji Unii. Dzisiejsze spotkanie pokazało, że poza Polską cała Europa rozumie, że ochrona klimatu to nie tylko konieczność, ale i gospodarcza szansa na tworzenie nowych miejsc pracy i modernizację energetyki - powiedziała Julia Michalak z Climate Action Network Europe.

Korolec: Polska nie jest osamotniona

W Brukseli odbyło się wczoraj posiedzenie ministrów ochrony środowiska państw UE w sprawie redukcji emisji CO2 w Unii do 2050 roku. Prezydencja duńska chciała, by "27" przyjęła we wnioskach z posiedzenia tzw. kroki milowe, które w swojej analizie wskazała Komisja Europejska. W 2030 roku UE miałaby zredukować emisję CO2 o 40 procent, w 2040 roku - o 60 procent, a w 2050 roku - o 80 procent w porównaniu z 1990 rokiem.

Duńska komisarz UE ds. klimatu Connie Hedegaard podkreśliła, że wszystkie kraje poza Polską zgadzały się z przygotowanymi przez Duńczyków kompromisowymi rozwiązaniami.

Polski minister środowiska Marcin Korolec podkreślał natomiast, że nie ma wrażenia izolacji Polski w sprawie redukcji emisji CO2. Rada UE (ministrowie) potrzebuje poważnej dyskusji na temat rozwoju polityki klimatycznej. To nie może być tak, że na pierwszym spotkaniu zaczynamy i kończymy dyskusję i bierzemy "na wiarę" to, co przygotowała Komisja Europejska - stwierdził Korolec po spotkaniu. Dodał, że "co najmniej państwa regionu popierają polskie stanowisko".